Sedno newsa już znacie, plany na przyszłość jednej z największych imprez branży gier też. Chociaż tę drugą kwestię należałoby nieco rozwinąć. ESA, czyli organizator targów E3 (Electronic Entertainment Expo), które przed pandemią COVID-19 odbywały się corocznie początkowo w pierwszych tygodniach maja, a później w okolicach połowy czerwca, poinformowała, że targi wrócą w następnym roku, w odmienionej formie.

Do 2020 roku, czyli pierwszego roku epidemii koronawirusa, w targach brali udział nie tylko przedstawiciele branży gier, ale też kolorowa publika, złożona z fanów gier, technologii i fantasy, a znakiem rozpoznawczym imprezy stali się kolorowi cosplayerzy. Jednak w 2020 roku imprezę anulowano po raz pierwszy od jej początku jej istnienia, czyli od 1995. Rok później targi E3 odbyły się wyłącznie w formule online. Przyczyna była wciąż ta sama – pandemia. Sama impreza zaś… Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Wiecie dokąd zmierzam? Oczywiście, że w tym roku powodem odwołania imprezy są obawy związane z pandemią i wariantem Omikron. Już w styczniu zapowiedziano, że organizatorzy po raz kolejny zmienili formułę targów i goście nie mają do Los Angeles po co przyjeżdżać, gdyż „targi” ponownie odbędą się wyłącznie w sieci. Teraz jednak i z tej formy zrezygnowano, co może być pewnego rodzaju zaskoczeniem dla fanów gier. Z drugiej jednak strony, najwięksi wydawcy i tak powoli „przesiadają się” na swoje własne imprezy, także transmitowane za pomocą Internetu do wszystkich zakątków świata. Nintendo Direct, EA Play Live czy Sony State of Play raczej nie potrzebują na ten moment nudnych jak flaki z olejem „targów”, wywołujących emocje podobne do tych towarzyszących mi podczas parzenia herbaty. A kto wie, czy wręcz nie wyjdą na tym lepiej.

Zresztą, swoje gorzkawe przemyślenia w tym temacie przelałem na cyfrowy papier w ubiegłym roku. Od tego czasu moje stanowisko się nie zmienia.

 

Źródło: ESA