Walentynki 2025. Świat pełen różowych serduszek, romantycznych kolacji i… sztucznej inteligencji podpowiadającej kogo powinniśmy pokochać. Brzmi jak science fiction? Ba, w dodatku jak wyjątkowo tandetne science fiction – a jednak to już rzeczywistość, w której algorytmy analizują nasze wiadomości, oceniają styl rozmowy i dobierają nam potencjalnych partnerów lepiej niż najlepsi swaci. Czy to rewolucja, czy kolejny krok w stronę świata, w którym o naszych uczuciach zadecydują modele językowe wytrenowane na rzeczywistości upozorowanej?

Czym jest rzeczywistość upozorowana?
Rzeczywistość upozorowana to świat przedstawiony jako autentyczny, lecz w rzeczywistości wykreowany lub zmanipulowany. Może obejmować zarówno sztucznie generowane obrazy i narracje w mediach, jak i algorytmiczne bańki informacyjne czy wyidealizowane wizje rzeczywistości w mediach społecznościowych. To rzeczywistość, która imituje autentyczne doświadczenia, lecz opiera się na selekcji, symulacji lub manipulacji danymi.

 

Randki na miarę XXI wieku

Dawniej o znalezieniu miłości decydował przypadek – spotkanie w bibliotece, wspólna kolejka po kawę, znajomy, który „zna kogoś idealnego”. Dziś los przestał mieć znaczenie. Na pierwszej linii frontu stoją aplikacje randkowe, a za nimi nieodłączny sztab sztucznej inteligencji, analizującej każdy ruch i komunikat użytkownika.

 

 

Serwisy takie jak Tinder, Bumble, Hinge czy OkCupid już od dawna wykorzystują algorytmy do sugerowania dopasowań, ale prawdziwa rewolucja przyszła wraz z AI. eHarmony stosuje uczenie maszynowe do analizy osobowości użytkowników, Iris Dating używa technologii rozpoznawania twarzy, aby dobierać ludzi na podstawie preferencji wizualnych, a SciMatch ocenia dopasowanie na poziomie neurologicznym. AI w aplikacji Coffee Meets Bagel analizuje dane behawioralne, aby lepiej przewidzieć, kto rzeczywiście pasuje do danego użytkownika.

 

 

To już nie tylko proste filtry i kategorie. AI potrafi ocenić, jak szybko odpowiadamy na wiadomości, jakiego tonu używamy i czy w naszych rozmowach pojawia się więcej optymizmu czy sceptycyzmu. Na tej podstawie proponuje nam osoby, które nie tylko podzielają nasze zainteresowania, ale też… pasują do naszego stylu komunikacji.

Czy to działa? W teorii – tak. W praktyce? Cóż, jeśli algorytm twierdzi, że najlepszy partner dla ciebie to ktoś, kto używa emotikonów z taką samą częstotliwością jak ty, może to jednak świadczyć o tym, że AI jeszcze nie wszystko rozumie o ludzkich uczuciach.

 

Gdy AI podpowiada, co powiedzieć

Dla niektórych AI to nie tylko swat, ale też trener randkowy. Niezręczne „hej, co tam?” na start? Wirtualny asystent podpowie lepszą wersję. Nie wiesz, co odpisać, by zainteresować rozmówcę? AI przeanalizuje jego styl i zaproponuje idealną odpowiedź.

Serwisy takie jak YourMove.AI pomagają w pisaniu wiadomości, analizując styl językowy potencjalnego partnera. RizzGPT, oparty na modelach AI, podpowiada najlepsze sposoby na kontynuowanie rozmowy w aplikacjach randkowych. Text.io, stosowany również w rekrutacji, może optymalizować wiadomości randkowe, zwiększając ich skuteczność.

Z jednej strony – świetna sprawa. W końcu nie każdy jest mistrzem konwersacji, a wsparcie w komunikacji może pomóc w przełamywaniu barier. Z drugiej strony – jeśli cała rozmowa toczy się według sugestii sztucznej inteligencji, to kto tak naprawdę prowadzi dialog? My, czy może już nasze cyfrowe alter ego?

To rodzi pytanie: czy w przyszłości będziemy zakochiwać się w sobie, czy w upozorowanych wersjach nas samych stworzonych przez AI?

 

Miłość na algorytmach – ratunek czy zagrożenie?

Nie da się ukryć – AI wkracza nie tylko w etap poznawania się, ale i w długoletnie związki. Inteligentne systemy już teraz przypominają o rocznicach, podpowiadają pomysły na randki, a nawet analizują ton naszych wiadomości, ostrzegając przed zbyt impulsywną odpowiedzią. Niby praktyczne, ale czy naprawdę chcemy, by sztuczna inteligencja wpływała na nasze emocje?

 

 

Aplikacje takie jak Relish czy Lasting analizują dynamikę związku, oferując użytkownikom wskazówki, jak poprawić komunikację i uniknąć konfliktów. Paired przypomina o codziennych rytuałach, które pomagają utrzymać więź, a Love Nudge podpowiada, jak lepiej wyrażać uczucia zgodnie z teorią pięciu języków miłości.

Teoria pięciu języków miłości to koncepcja opracowana przez amerykańskiego psychologa i doradcę małżeńskiego Gary’ego Chapmana, która opisuje różne sposoby, w jakie ludzie wyrażają i odbierają miłość. Według Chapmana każdy człowiek ma swój dominujący „język miłości”, czyli sposób, w jaki najlepiej odczuwa i rozumie emocjonalne zaangażowanie partnera.

Pięć języków miłości:
– Słowa uznania – komplementy, słowa wsparcia i docenienia (np. „Kocham cię”, „Świetnie sobie radzisz”).
– Czas spędzony razem – pełna uwaga i wspólne chwile, bez rozpraszaczy (np. długie rozmowy, wspólne wyjazdy).
– Prezenty – nie chodzi o materializm, lecz o symboliczny wyraz pamięci i troski (np. drobne niespodzianki).
– Drobne przysługi – działania świadczące o trosce (np. przygotowanie śniadania, pomoc w codziennych obowiązkach).
– Dotyk fizyczny – bliskość fizyczna jako forma wyrażania uczuć (np. przytulenie, pocałunki, trzymanie się za ręce).

 

Oczywiście, można powiedzieć, że to tylko narzędzie. Ale czy istnieje ryzyko, że coraz bardziej polegając na AI, zaczniemy tracić zdolność do budowania prawdziwych, ludzkich relacji? Czy w świecie, gdzie algorytmy podpowiadają, co czuć, miłość nadal będzie spontaniczna i nieprzewidywalna?

 

Miłość przyszłości – romantyzm czy kod binarny?

Czy AI może naprawdę zrozumieć miłość? Tego jeszcze nie wiemy. Na razie może analizować wzorce, przewidywać zachowania i sugerować rozwiązania. Ale to wciąż tylko matematyka – a uczucia nie zawsze dają się sprowadzić do równań.

Walentynki 2025 pokazują, że miłość i technologia nigdy nie były tak blisko. AI może pomóc, ułatwić, a czasem nawet uratować związek. Ale czy powinniśmy jej całkowicie ufać? Może warto zostawić miejsce na odrobinę chaosu, przypadkowych spotkań i tych drobnych nieprzewidywalnych momentów, które sprawiają, że miłość jest tak wyjątkowa?