Akcja partnerska
Mnogość podzespołów komputerowych, w jakie można wyposażyć swojego peceta jest przytłaczająco ogromna, ale tak naprawdę na rynku istnieje tylko pewna liczba producentów kojarzonych raczej z dobrej jakości sprzętem. Oczywiście lista ta zamknięta w żaden sposób nie jest, a ostatnie lata klarownie pokazują, że wypadnięcie z niej i utrata zaufania konsumentów może być równie szybka, co trafienie na nią. Wyzwaniem jest więc utrzymanie na niej stabilnej pozycji. W przypadku dysków mamy chociażby markę Crucial, pod którą to swoje produkty sprzedaje jeden z największych producentów pamięci flash oraz DRAM, w tym oczywiście dysków SSD – Micron.
Micron w swojej ofercie ma dyski praktycznie na każdą kieszeń – od flagowców takich jak Crucial T705, oparty na interfejsie PCIe 5.0 x4, przez Crucial T500 (PCIe 4.0 x4), aż do układów z segmentu budżetowego. I tu właśnie lokują się Crucial E100, zaprezentowany podczas tegorocznych targów CES, oraz jego poprzednik, czyli Crucial P3 (PCIe 3.0). Chociaż zdaję sobie sprawę, że konkurencja w każdym z tych segmentów jest dość spora, to jednak SSD z niższych półek są popularne i nierzadko wybierane przez użytkowników ze względu na swoją cenę i jej stosunek do oferowanej pojemności.
No dobrze, to skoro już jesteśmy w tym miejscu, a ja otrzymałem na testy zarówno Cruciala E100 o pojemności 1 TB, jak i Cruciala P3 o takiej samej pojemności, to warto je pokrótce zaprezentować. A później oczywiście – przetestować. Oba nośniki bazują na formacie M.2 2280, ale jak już wspomniałem wcześniej – w przypadku pierwszego nośnika wykorzystuje on gniazdo z interfejsem PCIe 4.0 x4, a P3 – starszy interfejs PCIe 3.0 x4.
Platformą testową z kolei stał się laptop – Lenovo ThinkBook 16 G6, który dysponuje jednym wolnym gniazdem 2280 PCIe 4.0 x4.
Recenzja dostępna jest także w formie wideo:
Wygląd zewnętrzny
Segment, do którego przynależą oba dyski wyraźnie determinuje to, w jaki sposób się prezentują. Crucial E100 to zwyczajna płytka PCB wycięta w standard formatu 2280, a na niej wlutowano cztery układy NAND oraz kontroler. W tym przypadku jest to układ od Silicon Motion. Elektronika znajduje się wyłącznie po jednej stronie dysku, nie ma też co tutaj liczyć na jakiekolwiek termopady czy radiator.
W opakowaniu także próżno szukać jakichkolwiek dodatków. Informuje ono za to, czego można się po dysku spodziewać: do 5000 MB/s odczytu oraz 3-letniej gwarancji producenta.
Crucial P3 wypada kątem wizualnym praktycznie tak samo, co oczywiście żadnym zaskoczeniem nie jest. Jedyną większą różnicą są tu czarne naklejki, zamiast białych, a w kartoniku z dyskiem, oprócz samej pamięci, znalazła się… śrubka do przykręcenia nośnika w gnieździe M.2. Biorąc pod uwagę, że w swoim życiu kilka takich śrubeczek już bezpowrotnie straciłem (magia albo fizyka czarnej dziury – do dzisiaj nie wiem, w jaki sposób one znikają), to doceniam ten drobny gest. Podobnie też jak w przypadku Cruciala E100, nie ma tu żadnych termopadów ani tym bardziej radiatora.
Kartonik, w którym umieszczono dysk także w tym przypadku zdradza jedynie szczątkową specyfikację nośnika i informuje o maksymalnej prędkości odczytu, która wynosi 3500 MB/s. Co ciekawe, Crucial P3 może pochwalić się dłuższą gwarancją niż nowszy Crucial E100. Szkoda, że producent postanowił skrócić ten okres w przypadku nowszego dysku o 2 lata.
Platforma testowa
Jako że oba dyski bazują na bodaj najpopularniejszym i jednocześnie najbardziej uniwersalnym rozmiarze gniazda M.2, to tu wybór platformy testowej nie był problemem. Spora część notebooków, szczególnie tych w większym formacie dysponuje gniazdem M.2 2280. Płyty główne desktopów również posiadają złącza uniwersalne M.2, więc problem z głowy.
Optymalnym rozwiązaniem byłoby jednak, gdyby testowany dysk był tym drugim, a system byłby zainstalowany na innym nośniku. Biorąc pod uwagę jednak, że żadnej „stacjonarki” na podorędziu nie miałem, ale za to ThinkBooka 16 G6 (jego pełną recenzję znajdziecie tutaj) z jednym dyskiem już tak, wybór był prosty. Jedyny minus – pomiędzy testami będę musiał przełożyć dysk i najpierw dokonać testów jednego, a później drugiego. Ot, problemy pierwszego świata.
Konfiguracja laptopa:
Procesor: Intel Core i7 13700H z grafiką Intel Iris Xe
RAM: 16 GB DDR5-5200, dual-channel
Dysk podstawowy: Samsung PM9C1, 512 GB
System: Windows 11 Pro (24H2)

Procedura testowa i nieco o PCIe 4.0 i PCIe 3.0
No dobrze, to skoro wszystkie drugorzędne sprawy mamy omówione, to czas sprawdzić, jak dyski radzą sobie codziennymi zadaniami. W tym celu przygotowałem procedurę testową.
Oba nośniki zostały przeze mnie przetestowane w popularnych i sprawdzonych wielokrotnie benchmarkach: AS SSD, Crystal Disk Mark 8 oraz Atto. Ponadto, dyski zostały przebadane także pod kątem prędkości uruchamiania się systemu Windows 11 Pro, a także odpalania gry Cyberpunk 2077 i wczytywania stanu gry. Dodatkowo testy syntetyczne przeprowadzone zostały w trzech scenariuszach: kiedy dyski były puste, zapełnione do ok. 55% oraz kiedy wolnej przestrzeni zostało zaledwie 27 GB z jednego terabajta. Niestety, siłą rzeczy ciężko będzie przetestować je pod kątem długoterminowej eksploatacji, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby pobawić się tu w matematyków. Dojdziemy do tego…
Chociaż interfejs PCIe 4.0 jest z nami już od dobrych kilku lat, to w niektórych komputerach, szczególnie tych z niskiej półki cenowej, wciąż znaleźć można starszy i wolniejszy interfejs. Już zdradziłem, że nowszy interfejs jest jednocześnie szybszy. Skąd jednak te różnice wynikają i co jeszcze ma do zaoferowania gniazdo M.2 PCIe 4.0?
Najważniejsze różnice w kontekście gniazd M.2 wynikają z przepustowości PCI Express w obu wersjach. Czwarta generacja złącza PCIe oferuje maksymalnie 8 GB/s dla czterech szyn (x4), natomiast starszy wariant może pochwalić się dwukrotnie niższym transferem maksymalnym. Wynika z tego zaś, że najlepsze dyski oparte na PCIe 4.0 mogą oferować prędkość odczytu nawet 7500 MB/s, a najszybsze dyski M.2 z interfejsem PCIe 3.0 – 3500 MB/s. Na papierze różnica jest więc wyraźna.
Na koniec warto przypomnieć o jeszcze jednej ważnej kwestii – wstecznej kompatybilności dysków i gniazd. Dysk M.2 oparty o PCIe 4.0 jak najbardziej można zainstalować w gnieździe PCIe 3.0, ale jego osiągi ograniczone będą do możliwości wolniejszego gniazda. I tak samo dysk M.2 PCIe 3.0 można zainstalować w gnieździe PCIe 4.0, ale żadna magia nie sprawi, że nagle taki dysk będzie niemal dwukrotnie szybszy. Jego transfer będzie adekwatny do możliwości PCIe 3.0.
Crucial E100 i Crucial P3 – specyfikacja
Jak widać, w teorii Crucial P3, poprzednik „e-setki”, nie ma szans w starciu z nowszym modelem. Wykorzystanie szybszego interfejsu przez E100 od razu stawia go na uprzywilejowanej pozycji i nie ma tu żadnego zaskoczenia. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że 3500 MB/s obecne w specyfikacji Crucial P3 to w teorii maksimum, co dysk M.2 z interfejsem PCIe 3.0 może zaoferować.
Zanim jednak zagłębimy się w wyniki uzyskane w różnego rodzaju programach diagnostycznych i benchmarkach, najpierw przyjrzyjmy się dokładnie specyfikacji obu nośników:
Cruciala E100 | Crucial P3 | |
---|---|---|
Układy NAND | QLC | QLC |
Pojemność: | 1 TB | 1 TB |
Dostępne pojemności: | - 480 GB - 1 TB | - 500 GB - 1 TB - 2 TB - 4 TB |
Format: | 2280 | 2280 |
Obsługiwany interfejs: | PCIe 4.0 x4 | PCIe 3.0 x4 |
Deklarowana prędkość: | - zapis sekwencyjny: do 4500 MB/s - odczyt sekwencyjny: do 5000 MB/s | - zapis sekwencyjny: do 3500 MB/s - odczyt sekwencyjny: do 3000 MB/s |
Gwarancja: | 3 lata | 5 lat |
O tych najbardziej podstawowych danych już wspominałem, więc temat transferu w tym miejscu sobie podaruję. Warto zwrócić uwagę na dwie inne kwestie: zastosowaną w obu dyskach pamięć oraz współczynnik TBW, który jak mniemam – dla sporej rzeszy użytkowników może brzmieć mocno tajemniczo.
Oba dyski bazują na układach QLC NAND. To kości pamięci powszechnie stosowanie w niedrogich nośnikach danych, takich jak testowane dyski. QLC umożliwiają zapis 4 bitów informacji na jednej komórce pamięci i chociaż w teorii brzmi to dobrze, a dzięki zastosowaniu pamięci QLC możliwe jest tworzenie stosunkowo niedrogich nośników SSD o bardzo dużej pojemności (nawet do 8 TB!), to jednak należy wiedzieć, że jest to rozwiązanie najmniej trwałe pod kątem liczby cykli zapisu/odczytu na jednej komórce. W dobrych modelach ich liczna wynosi ok. 1000, ale w najbardziej budżetowych rozwiązaniach – zaledwie 100.
Trwalszym i szybszym (w zdecydowanej większości przypadków) są kości TLC (Triple-Layer Cell), które są powszechnie stosowanie w dyskach z wyższych półek, także w podzespołach, które możne nazwać „flagowymi”. Siłą rzeczy jednak dyski TLC są droższe.
Biorąc pod uwagę wszystkie fakty, o których wspomniałem, pewien wniosek nasuwa się sam: niedrogie dyski QLC to całkiem sensowne i tanie rozwiązanie, jeżeli ktoś potrzebuje szybkiego i pojemnego magazynu na dane. Takiego archiwum, które stosunkowo rzadko będzie „mielić” przechowywane na nim pliki i dysk częściej będzie odczytywał niż zapisywał dane, co znacząco wydłuży jego żywotność. Od czasu do czasu zainstalujemy na nim jedną czy drugą grę, skopiujemy gigabajty zdjęć i wideo, przechowamy zdigitalizowane dokumenty różnej treści itd.
Testy
Czas spojrzeć jak oba dyski poradziły sobie z przyjętą procedurą testową. Na początek – Crucial E100, jak że to właśnie on jest naszym punktem odniesienia. No i, nie będę oszukiwał, dyskiem, który powinien się tą recenzją wypromować.
Testy pokazały, że całkiem nieźle mu ta autopromocja idzie, gdyż dwa na trzy benchmarki pokazały, że pod kątem osiągów producent słowa dotrzymał. Najbardziej surowy dla E100 okazał się AS SSD, sugerując, że realnym osiągom dysku daleko do deklarowanych wartości. Atto oraz CrystalDiskMark 8 z kolei pokazały, że producent nie rzucał słów na wiatr i oba benchmarki pokazały zbliżone do siebie wartości, zarówno pod kątem zapisu, jak i odczytu. Warto też zwrócić uwagę, że przedstawione wyniki prezentowały się podobnie niezależnie od stopnia zapełnienia dysku.
Dysk pusty
55% zapełnienia
Dysk pełny
Crucial E100 odpalał komputer z Windowsem 11 Pro od momentu wciśnięcia przycisku zasilania do pojawienia się pulpitu w czasie 26 sekund, a uruchomienie Cyberpunka 2077 zajęło mu 24 sekundy. Jeżeli doliczymy do tego czas wczytywania stanu gry, to V będzie gotowy do akcji w 35 sekund.
Podczas kopiowania testowej „paczki” z systemowego Samsunga na E100 dało się zauważyć, że bez większego problemu dysk potrafi osiągać prędkość nawet ponad 2 GB/s, ale trudno nie zignorować znaczącego zwolnienia tempa, najprawdopodobniej w wyniku zapchania się bufora po ok. 75% procesu kopiowania. Wtedy prędkość potrafiła spaść nawet do okolic 300 – 400 MB/s. I tak, zamiast z niespełna 4 minut szacowanego czasu kopiowania, finalnie skończyło się na 5 minutach i 6 sekundach.
Na tle nowszego i wydajniejszego kolegi Crucial P3 prezentuje poziom, który nie przynosi mu żadnej ujmy, a wręcz przeciwnie – w kontekście osiągów nośników M.2 PCIe 3.0, P3 może się pochwalić transferami z wyższej półki. Ponownie najsurowiej możliwości dysku ocenił AS SSD, ale już Atto oraz CrystalDiskMark 8 ponownie pokazały wyniki nie dość, że bliskie temu, co deklaruje producent, to dość podobne do siebie. Dotyczyło to wszystkich trzech stopni zapełnienia dysku.
Dysk pusty
55% zapełnienia
Dysk pełny
P3 również został wystawiony na konfrontację z moją paczuszką do testowania dysków o dużej pojemności. Okazało się to, czego się spodziewałem – bufor Cruciala P3 „zapchał się” jeszcze szybciej, a prędkość kopiowania, która początkowo skokowo podchodziła nawet pod wartości bliskie 1,8 GB/s dość szybko spadła do 300 – 500 MB/s, ale jeszcze przy końcu ponownie wzrosła do ok. 1,4 GB/s. Sumarycznie cała operacja trwała 6:53 min. Tak więc prawie 2 minuty dłużej niż w przypadku nowszego dysku.
Uruchomienie systemu na Crucial P3 trwało nieco dłużej niż w przypadku Cruciala E100, ale nie są to żadne astronomiczne różnice, nie oszukujmy się. Mowa bowiem o 28 sekundach. Uruchomienie Cyberpunka 2077 oraz wczytanie stanu gry zajęło odpowiednio 25 oraz 12 sekund, więc sumarycznie otrzymaliśmy 37 sekund. Okazało się więc, że E100 był tylko o 2 sekundy szybszy.
TBW i kącik matematyczny
Jak już wspomniałem wcześniej, nie mam możliwości, aby móc testować oba nośniki w sposób pozwalający oszacować i ocenić jego trwałość. Ale posiadając dane w postaci TBW jesteśmy w stanie teoretycznie wyliczyć jego trwałość. TBW to przybliżona liczba możliwych do zapisania terabajtów na dysku w całym okresie jego eksploatacji. Jak nie trudno się domyślić – im większe TBW, tym nośnik w teorii będzie bardziej trwały. Tę liczbę warto jednak traktować z pewnym przymrużeniem oka i absolutnie nie oznacza to, że taki dysk nadaje się do śmietnika po przekroczeniu liczby TBW. Sam w swoim prywatnym „blaszaku” mam nośnik oparty na kościach QLC, który jest ze mną od 5 lat i wciąż ma się bardzo dobrze, mimo że jest „dyskiem do gier”. Drastyczne przekroczenie TBW może jednak skutkować stopniowym obniżaniem możliwości nośnika. Ja u siebie niczego takiego póki co nie uświadczyłem.
Jednak znając TBW oraz okres gwarancji, jaką objęto dysk, można wyznaczyć inny wskaźnik – DWPD, a więc liczbę zapisów dysku każdego dnia w okresie jego eksploatacji. Wiedząc, że TBW dla Cruciala E100 wynosi 80, a producent udziela 3-letniej gwarancji można to obliczyć w następujący sposób:
To oznacza, że każdego dnia w okresie trwania gwarancji trzeba by zapisywać 73 GB danych aby dysk na tym ucierpiał. To jednak jedynie punkt odniesienia. Trzeba też pamiętać, że te 0,073 DWPD z dysku 256 GB nie jest równe tej samej wartości, ale z dysku o pojemności 1 TB. Po prostu w mniejszym dysku komórki pamięci są zdecydowanie częściej nadpisywane (i w ten sposób „eksploatowane”) ze względu na ich bardziej ograniczoną liczbę.
Crucial P3 może pochwalić się nie tylko większym TBW, które wynosi 220, ale też dłuższą, bo 5-letnią gwarancją producenta. I samo to już pokazuje, że starszy dysk wypada pod tym kątem w lepszym świetle. Dla formalności obliczę także współczynnik DWPD.
Jakby nie patrzeć, w teorii Crucial P3 prezentuje się jako dysk lepiej znoszący ciągłe nadpisywanie komórek niż nowszy Crucial E100.
Podsumowanie
Barney Stinson, jeden z bohaterów serialu „Jak poznałem waszą matkę” zwykł mawiać, że „Nowe jest zawsze lepsze”. Co prawda ja sam z tym motto nie zgadzam się do końca, podobnie pewnie, jak spora część fanów Gwiezdnych Wojen albo kolejnych sezonów serialu Wiedźmin na Netfliksie. Odpowiedź, jak wypadł Crucial E100 na tle swojego poprzednika wcale nie jednoznaczna i nie do końca mogę powiedzieć, że ze wszech miar lepiej.
Jak można się było tego spodziewać od samego początku, a wystarczyło do tego wyłącznie zapoznanie się ze specyfikacją obu dysków, Crucial E100 okazał się szybszy. Wykorzystanie szybszego interfejsu o większej przepustowości okazało się kluczowe, co do tego nie ma wątpliwości. Do tego najprawdopodobniej dochodzi pojemniejszy bufor, chociaż na ten temat nie mam żadnych oficjalnych informacji.
Producent nie przesadzał jeżeli chodzi o chwalenie się osiągami obu nośników i to się, nomen omen, chwali. Rezultaty nie są naciągane. Koniec końców, nie zawsze różnica pomiędzy 5000 MB/s a 3500 MB/s odczytu będzie istotnie odczuwalna, co pokazuje chociażby prędkość uruchamiania systemu czy wykorzystanego do testu Cyberpunka 2077. Jednak już kopiowanie sporych paczek z gigabajtami danych oszczędzi więcej czasu, kiedy do gry wejdzie nośnik wykorzystujący szybszy standard gniazda M.2.
Jak się jednak okazało, Crucial E100 wypadł nieco gorzej na tle Cruciala P3 tylko w jednym aspekcie – szacowanej żywotności pamięci. Trzeba jednak pamiętać, że to wartość mocno orientacyjna, którą producenci lubią się chwalić w swoich specyfikacjach, szczególnie jeżeli ta jest wysoka.
Pierwotnie ta recenzja miała promować nowszego Cruciala E100, zaś P3 miał być tylko punktem odniesienia. Myślę, że pierwsza część założenia się udała, a dysk ochoczo współpracował. Żal było mi jednak potraktować P3 jako tła dla szybszego nośnika, gdyż w segmencie niedrogich nośników PCIe 3.0 o pojemności 1 TB wciąż ma on dość sporo do zaoferowania. Nie tylko pod kątem transferu, ale też teoretycznej trwałości. Crucial E100 natomiast to warta do wzięcia pod uwagę propozycja, która broni się swoim stosunkiem ceny do możliwości i może sprawdzić się w roli szybkiego, taniego i zarazem pojemnego archiwum oraz dysku naszego codziennego.
Partnerem recenzji był dystrybutor sprzętu IT, firma Asbis Poland, która jednocześnie dostarczyła dyski do testów. Opinia na ich temat należy w 100% do autora i żadne osoby trzecie nie ingerowały w jej treść.
Rzeczowa i konkretna recka, dzięki.
No i w końcu się dowiedziałem czegoś konkretnego. Dzięki