Jeszcze nie opadł kurz związany z premierą Assassin’s Creed: Shadows, a Ubisoft ponownie znalazł się na językach graczy i branży gier. W dobie cyfrowej dystrybucji gier coraz częściej mówi się o tym, że zakup gry to w rzeczywistości nabycie licencji, a nie pełnej własności. Tak działa chociażby Steam. Mimo to, przypadki, w których gracze tracą dostęp do kupionych wcześniej tytułów, wciąż należą do rzadkości. Sytuacja związana z Ubisoftem i grą The Crew wywołała jednak burzliwą debatę i doprowadziła do pozwu sądowego.
Dwóch graczy z Kalifornii pozwało Ubisoft po tym, jak firma wyłączyła serwery gry The Crew i jednocześnie usunęła ją z kont użytkowników w usłudze Ubisoft Connect. Mimo że gra została zakupiona — nawet w wersji fizycznej — po jej dezaktywacji możliwe było jedynie uruchomienie ograniczonej wersji demonstracyjnej. Ubisoft zaproponował zwroty wyłącznie dla zakupów dokonanych krótko przed wyłączeniem serwerów.
W pozwie zarzuca się Ubisoftowi wprowadzenie klientów w błąd i wskazuje na inne tytuły, które po zakończeniu wsparcia online otrzymały tryby offline. Dodatkowo, powołano się na zapisy z opakowania gry mówiące, że kody aktywacyjne działają do 2099 roku, co sugeruje, że dostęp powinien być gwarantowany znacznie dłużej.
Ubisoft odpiera zarzuty, twierdząc, że użytkownicy otrzymali jedynie czasową licencję, a roszczenia są przedawnione. Firma zapowiedziała jednak, że The Crew 2 oraz The Crew Motorfest otrzymają tryby offline.
Sprawa ożywiła dyskusję na temat praw konsumentów w kontekście gier online. Inicjatywa Stop Killing Games apeluje do rządów o wprowadzenie przepisów zmuszających wydawców do ograniczenia zależności od serwerów i nadania graczom większej kontroli nad zakupionymi tytułami. W tle toczy się też debata o przyszłości cyfrowej własności i roli usług subskrypcyjnych w branży.
Źródło: techspot, polygon
Dodaj komentarz