Choć od zawsze interesowałem się przyrodą, a w młodości mój fioł na punkcie owadów osiągnął nieprzeciętne rozmiary, to dopiero pierwszy kontakt z The Last of Us uświadomił mi istnienie jednej z najbardziej niewiarygodnych form życia na naszej planecie – grzybów z rodziny maczużnikowatych (Cordyceps).
Cykl życiowy tych grzybów to czystej krwi horror sci-fi – nie rosną one bowiem na ściółce leśnej, butwiejących drzewach czy innych szczątkach organicznych. To grzyby pasożytnicze, które do rozwoju potrzebują żywiciela – w przypadku maczużników są to owady. Trafiony zarodnikiem insekt staje się nosicielem grzyba, który rozrastając się w jego ciele i konsumując kolejne tkanki, zmienia przy okazji jego zachowanie. Na finiszu cyklu, gdy grzyb wyrasta ponad chitynowy pancerz owada i zaczyna uwalniać setki tysięcy nowych zarodników, liczba zainfekowanych pobratymców nieszczęsnego insekta gwałtownie rośnie. Istny koszmar o ksenomorfowym klimacie, czyż nie?
A teraz wyobraźmy sobie, że maczużniki adaptują się do nowego typu nosiciela – człowieka. Twórcy kultowej gry The Last of Us poszli nawet o krok dalej i na bazie tej wizji stworzyli dwie części niezwykłej opowieści, osadzonej w jednym z najciekawszych światów postapokaliptycznych, jakie kiedykolwiek pojawiły się w popkulturze.
Gdy pojawiły się doniesienia, że HBO zamierza przenieść historię stworzoną przez Neila Druckmanna na mały ekran, miałem sporo obaw – ekranizacje gier rzadko bywają udane, a ich jakość jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjna. Niespecjalnie więc kusiła mnie wizja sprowadzenia fabuły The Last of Us do poziomu np. serialowej ekranizacji Halo.
Na szczęście w tym przypadku twórcy serialu – przy czynnym udziale Neila Druckmanna jako producenta wykonawczego – stanęli na wysokości zadania. Dziewięć odcinków pierwszego sezonu okazało się absolutnym majstersztykiem – zarówno dla osób znających gamingowy oryginał, jak i dla widzów nieobeznanych z losami Ellie i Joela. Jedynym minusem po finale serii była konieczność czekania na kontynuację. Na szczęście ten czas dobiega końca – drugi sezon The Last of Us trafi na platformę Max już 14 kwietnia!
Dodaj komentarz