Do nieco kuriozalnej i mającej mało wspólnego z duchem sportowej rywalizacji sytuacji doszło w trakcie treningu żeńskiej reprezentacji Nowej Zelandii w piłkę nożną. Panie przygotowywały się do swojego pierwszego meczu, które rozegrają w ramach Igrzysk Olimpijskich w Paryżu z reprezentacją Kanady. Oto nad boiskiem, na którym trenowały panie ni stąd, ni zowąd pojawił się dron.
Dla formalności dodam, że obecność nieautoryzowanych dronów podczas Igrzysk Olimpijskich jest zakazana. Mimo to, jak podaje Le Monde, francuska obrona powietrzna przechwytuje średnio sześć dronów dziennie. A pragnę zauważyć, że turniej jeszcze się nie rozpoczął.
Wracając do sedna, zawodniczki oraz sztab szkoleniowy Nowej Zelandii zareagowali na drona błyskawicznie, zawiadamiając policję. Ta dość szybko namierzyła jego właściciela. Okazało się, że bzyczącym robotem kierował jeden z członków sztabu trenerskiego Kanady, a więc drużyny, z którą reprezentantki Nowej Zelandii zmierzą się w ramach Igrzysk już dzisiaj.
Na incydent zareagował także Komitet Olimpijski Nowej Zelandii oraz organizacja New Zealand Football w osobie jej przewodniczącego, Andrew Pragnella. Ten stwierdził, że „w piłce nożnej nie ma miejsca na tego typu działania”. Pragnell powiedział także, że kanadyjska drużyna nagrała tajny materiał co najmniej dwukrotnie (19 oraz 22 lipca), co może mieć spore konsekwencje dla uczciwości turnieju. Jednocześnie zadeklarował, że incydent został zgłoszony do Komisji Dyscyplinarnej FIFA.
Co na to Kanadyjczycy? Kanadyjski Komitet Olimpijski przyznał się do incydentu, potępił zachowanie członka sztabu szkoleniowego swojej damskiej reprezentacji futbolowej i oficjalnie przeprosił zawodniczki nowozelandzkiej drużyny oraz Komitet Olimpijski Nowej Zelandii. Jednocześnie trener Kanadyjek, Bev Priestman, zwolnił analityka kanadyjskiej drużyny, Josepha Lombardiego, oraz asystentkę trenera, Jasmine Mander. Sam trener natomiast zrezygnował z obecności przy linii bocznej w trakcie meczu jego drużyny z Nową Zelandią.
Źródła: pcmag, le monde, olympic.ca, nzfootball.co.nz
Fot. tytułowe: Copilot