Muszę przyznać, że kinowe uniwersum DC z godną podziwu konsekwencją trzyma się zasady wydawania filmów według naprzemiennego schematu „koszmarny gniot/zacne filmidło/koszmarny gniot/zacne filmidło”. Na przestrzeni ostatnich trzech lat na dużych i małych ekranach mogliśmy więc zobaczyć Wonder Woman 1984 (bolesna wręcz porażka reżyserki i scenarzystki Patty Jenkins), Legion samobójców: The Suicide Squad (James Gunn w świetnym stylu udowodnił, że potrafi się bawić nie tylko ze Strażnikami Galaktyki) oraz Black Adam, czyli koronny dowód na to, że można mieć pod ręką The Rocka, Pierce’a Brosnana, 200 mln dolarów oraz dostęp do kultowych postaci ze świata DC, a i tak nakręcić kompletną szmirę. Z tego też względu, wypadałoby założyć, że kolejny film z logo DC – Shazam! Gniew bogów – będzie trzymał równie wysoki poziom, jak uwielbiana przeze mnie pierwsza odsłona przygód małoletniego Billiego Batsona, zmieniającego się w magicznego Supermana. Jednak po frekwencyjnej porażce, jaką okazał się Black Adam, twórcy kontynuacji Shazama chyba stracili nieco wiarę w jakość swego nowego dzieła, gdyż dziś uraczyli miłośników komiksów zwiastunem zdradzającym jakieś 3/4 fabuły Gniewu bogów.

 

 

Cóż, pozostaje nam czekać na polską premierę Shazam! Gniew bogów, czyli do 17 marca, aby przekonać się, czy moje obawy są mniej lub bardziej uzasadnione. Ja nadal nie tracę nadziei, że będzie to udany sequel – tym bardziej, że zarówno przed, jak i za kamerą znalazły się te same osoby, co w części pierwszej.