Windows nigdy nie był pierwszym wyborem programistów. Po premierze Windows Vista nawet ci, którzy dotąd pracowali w środowisku zapewnianym przez system operacyjny Microsoftu, zaczęli odczuwać potrzebę zmiany. Większość przeszła na sprzęt – i, co najważniejsze, system – Apple; pozostali na Linuxy.
Od pewnego czasu Apple zaniedbuje jednak deweloperów, a Microsoft dopieszcza. Niedawna premiera Visual Studio Code, darmowego edytora kodu od Microsoftu, znacząco zmieniła rozkład sił w branży; VSC jest obecnie, po zaledwie roku, najpopularniejszym edytorem na rynku, posiadając w nim 50% całkowitego udziału. Microsoft inwestuje też w oprogramowanie open source; niedawno udostępnił na wolnej licencji windowsowy kalkulator (okej, wiem, to nie brzmi poważnie, ale wierzcie mi na słowo: to naprawdę duże wieści), a wcześniej otworzył się na współpracę z innymi firmami.
Jednak największym przełomem na drodze Microsoftu z powrotem w stronę deweloperów nie jest, bynajmniej, windowsowy kalkulator. To nie TypeScript ani .NET. Nie jest nim także Visual Studio Code ani Azure. Największym krokiem jest Linux on Windows.
Tak – to nie błąd. Już w tym roku, najprawdopodobniej w czerwcu lub lipcu, Linux stanie się dostępny z poziomu Windowsa 10. I nie – nie chodzi o kolejne rozszerzenie Windows Subsystem for Linux, popularnego emulatora Linuxa stworzonego przez MS i dostępnego na Windowsie. Od tej pory wystarczyło będzie przejść w tryb deweloperski, a następnie ściągnąć z Windows Store wybraną dystrybucję (na razie Microsoft planuje wsparcie dla trzech: Ubuntu, OpenSUSE i Fedory). Oznacza to możliwość całowitej rezygnacji z pracy na wirtualnych maszynach, które dotąd stanowiły najczęstszy wybor windowsowych programistów – narzędzi powolnych, wymagających, a także, niestety, często zawodnych.
Z wielką niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój wypadków. Będziemy informować na bieżąco.