Już jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Motorola zamierza reaktywować jedną ze swoich najbardziej kultowych serii telefonów – Razr. Tym razem jednak nie byłby to zwykły telefon z klapką, a smartfon ze składanym ekranem. Plan był naprawdę dobry, a sam Razr na grafikach prezentował się naprawdę intrygująco.

No i stało się – Motorola Razr została oficjalnie zaprezentowana, ale popremierowe odczucia są dość mieszane. Z jednej strony nowy Razr wygląda naprawdę dobrze i świetnie nawiązuje do swoich „klasycznych” przodków. Okazało się także, że składanie smartfona wzdłuż krótszego boku to jest właśnie to! Po złożeniu urządzenie bez problemu mieści się w każdej kieszeni i wciąż prezentuje się bardzo przyjemnie. Motorola opracowała także swój sposób składania OLED-owego ekranu i wypadło to zdecydowanie lepiej niż w przypadku Samsunga Galaxy Fold. Szansa na dostanie się jakichkolwiek drobinek pod wyświetlacz jest minimalna, a po rozłożeniu na ekranie nie widać żadnych zagnieceń czy nierówności. Poza tym zawias działa bardzo płynnie, co umożliwia składanie i rozkładanie smartfona jedną ręką.

 

 

Jest jednak druga strona medalu – stosunek specyfikacji do ceny. Do obu wyświetlaczy – głównego, rozkładanego oraz małego OLED-a umożliwiającego obsługę telefonu, gdy jest złożony, nie można mieć większych zastrzeżeń. Główny ekran posiada rozdzielczość 2142 x 876 pikseli i przekątną o długości 6,2”, zaś przedni panel posiada przekątną 2,7” oraz rozdzielczość 800 x 600 pikseli. Jednak pod kątem konfiguracji, Motorola Razr nie jest w żadnym wypadku flagowcem. Telefon napędzany jest przez Snapdragona 710, czyli procesor ze średnio-wysokiej półki. Do tego dochodzi 6 GB RAM-u oraz tylko 128 GB pamięci trwałej bez możliwości dołożenia karty pamięci. Poza tym, Razr nie posiada slotu dla karty SIM i wykorzystuje wyłącznie e-SIM, czyli cyfrową kartę SIM, wpisaną w urządzenie. W Polsce tę technologię obsługuje wyłącznie sieć Orange, co już dla chętnych na zakup nowego Razra może okazać się problematyczne. Zastrzeżenia budzi również akumulator o niewielkiej pojemności 2510 mAh.

I w tym momencie pojawia się największy zgrzyt – cena „składaka” od Motoroli. W Stanach Zjednoczonych telefon został wyceniony na 1500 dolarów, co już przekłada się na 5850 zł, a trzeba jeszcze doliczyć VAT. Czyli po przeliczeniu na złotówki wyjdzie ponad 6000 zł. Czy ktoś będzie w stanie wydać tyle pieniędzy za smartfon o dość średniej specyfikacji? Dowiemy się najprawdopodobniej na początku 2020 roku, gdyż wtedy właśnie Motorola Razr trafi do sklepów.

 

Źródło: gsmarena.com, motorola.com