Samochód, który w ciągu dwóch minut zamienia się w samolot? Brzmi jak gadżet Jamesa Bonda. Ale Słowacy z Klein Vision nie tylko go zbudowali – właśnie pokazali jego seryjny prototyp i chcą wprowadzić go na rynek.
Podczas gali Living Legends of Aviation 2025 inżynier i wizjoner Štefan Klein zaprezentował najnowszą wersję AirCar – maszyny, która równie dobrze wygląda na pasie startowym, co na autostradzie. Prezentacja była kulminacją 35 lat pracy, setek godzin lotów testowych i piątej już generacji prototypów. Dziś AirCar nie jest już fantazją – to certyfikowany pojazd, który realnie łączy ziemię z powietrzem.
Jak działa AirCar?
AirCar wygląda jak sportowy bolid, dopóki nie zatrzyma się, nie rozłoży skrzydeł i nie wystartuje. Dosłownie. Zmiana trybu jazdy na lot zajmuje mniej niż dwie minuty. Za napęd odpowiada 280-konne serce – silnik zdolny do rozpędzenia maszyny do ok. 250 km/h w powietrzu i około 200 km/h na drodze. Zasięg lotu przekracza 1000 km, a całość waży zaledwie 1100 kg. To lekka maszyna zbudowana z kompozytów, która przeszła już ponad 500 startów i lądowań.
To nie jest zabawka ani dron dla bogaczy – AirCar uzyskał pełne świadectwo zdatności do lotu, co oznacza, że spełnia wszystkie normy lotnicze dla lekkich samolotów.
Kto wsiądzie do AirCar?
AirCar to nie produkt dla mas, przynajmniej jeszcze nie teraz. Potrzeba licencji pilota, pasa startowego (choć krótkiego), no i… zasobnego portfela. Według szacunków twórców, cena seryjnej wersji AirCar ma wynosić około 1 miliona USD – to poziom porównywalny z luksusowymi supersamochodami i lekkimi odrzutowcami z rynku wtórnego, ale znacznie taniej niż pełnoprawna maszyna biznesowa. I taki jest właśnie cel Klein Vision: nie masowy transport, lecz nowa kategoria osobistej mobilności – dla pilotów, biznesmenów, służb ratowniczych, a może w przyszłości nawet operatorów taksówek powietrznych.
„To spełnienie marzenia – stworzyć coś, co daje wolność przemieszczania się w trzech wymiarach, nie tylko dwóch” – mówi Klein. I trudno nie dostrzec w tym romantyzmu pionierów lotnictwa.


Przyszłość czy ślepa uliczka?
W czasach, gdy Uber testuje autonomiczne drony, a NASA inwestuje w elektryczne eVTOL-e (samoloty pionowego startu i lądowania), AirCar może wydawać się koncepcją z poprzedniej epoki. Wymaga wyszkolonego pilota, potrzebuje pasa startowego, nie wznosi się pionowo. A jednak to właśnie w tej „tradycyjności” tkwi jego przewaga: realny zasięg powyżej 1000 km, o jakim drony mogą na razie tylko marzyć.
AirCar to pełnoprawny samolot i legalny samochód w jednym, a tej koncepcji – mimo licznych prób – nikt wcześniej z sukcesem nie zrealizował. W świecie, który goni za futurystycznymi ideami, Klein Vision postawiło na coś, co działa tu i teraz.
Anton Zajac, współzałożyciel firmy, podkreśla, że rynek osobistej mobilności powietrznej może być wart ponad 162 miliardy dolarów do 2034 roku. A AirCar – z certyfikacją, gotową produkcją i rosnącym zainteresowaniem – nie tyle konkuruje z dronami, co tworzy dla siebie zupełnie nową niszę.
AirCar nie musi wygrywać wyścigu
AirCar nie próbuje być wszystkim naraz – nie obiecuje latającego Ubera dla każdego ani rewolucji na miarę Tesli w przestworzach. Ale właśnie w tej ograniczonej ambicji kryje się jego siła. To produkt dla konkretnego użytkownika – kogoś, kto potrzebuje połączyć lot z jazdą bez przesiadek.
W świecie pełnym prototypów, które nigdy nie wystartują, AirCar po prostu działa, ma certyfikat i da się nim polecieć. A to już więcej, niż można powiedzieć o większości konkurencji. Może nie zmieni świata, ale może zmienić życie tych, którzy naprawdę będą z niego korzystać.
Zdj. Klein Vision
Dodaj komentarz