Kolejna iiyama, kolejny Fast IPS! Już nieraz zdradzałem, że gamingowe monitory od iiyamy wyposażone w panele IPS o niskim czasie reakcji to jak najbardziej wart uwagi sprzęt. Daleki jestem od tego, żeby swoją opinię naciągać. Nie muszę tego robić, gdyż parę takich paneli już przetestowałem i za każdym razem okazywało się, że monitory G-Master z Fast IPS potrafią się bardzo dobrze pokazać od strony odpowiedniego wykorzystania w praktyce swojej specyfikacji.

Wybór gamingowych monitorów z szybkimi IPS-ami w ostatnich dwóch latach się poszerzył i Japończycy oferują obecnie swoje gamingowe monitory w różnych konfiguracjach, na różnych przekątnych i w różnych rozdzielczościach. 4K na 28 calach? Proszę uprzejmie. WQHD na 32 calach? Jest. A może wariant z ekranem 27-calowym, ale za to rozdzielczością Full HD? Przywitajcie bohatera tej recenzji!

Swoją nową propozycję iiyama naturalnie kieruje do graczy stawiających na szybką rozgrywkę, w tym o charakterze e-sportowej rywalizacji, gdzie bardziej standardowe dla tej rozdzielczości 24 cale (zresztą w tej wersji monitor również jest dostępny) to trochę za mało. Tym razem, oprócz szybkiego czasu reakcji, wynoszącego, jeżeli wierzyć producentowi, 0,8 ms, nowy G-Master Red Eagle oferuje odświeżanie obrazu na poziomie 165 Hz. Będę szczery – nie mam zamiaru wymagać od nowego „Czerwonego Orła” nie wiadomo czego. To monitor za 1000 zł i tak oferujący w tej kwocie naprawdę sporo. Czego oczekuję? Że w żadnym aspekcie mnie nie zawiedzie. Czy to zbyt wiele? Zobaczymy.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:iiyama G-Master Red Eagle GB2770HSU-B5
segment:monitor gamingowy
przekątna:27 cali
wymiary i wagaz podstawą: 61,3 x 40,6 (55,6) x 25,2 cm, 5,4 kg
rozdzielczość natywna:1920 x 1080 pikseli (Full HD)
format obrazu:16:9
typ matrycy:Fast IPS, 165 Hz, 8 bit
powłoka matrycy:matowa
kąty widzenia:178°/178°
czas reakcji:0,8 ms (MPRT)
VESA:100 mm x 100 mm
porty:1x HDMI 2.0 (max. 144 Hz)
1x DisplayPort 1.4 (max. 165 Hz)
1x USB-B upstream
2x USB 2.0
1x jack audio
funkcje dodatkowe:Flicker Free
głośniki stereo
podświetlenie stroboskopowe (MBR)
Overdrive
AMD FreeSync Premium Pro
obsługa G-Sync
gotowe profile iStyle Colour
gwarancja:3 lata
w pudle: - przewód zasilający
- kabel USB-B - USB-A
- przewód HDMI
- przewód DisplayPort
- dokumentacja

Konstrukcja i funkcjonalność

Jeżeli spodziewacie, że nowy monitor gamingowy od iiyamy w jakikolwiek sposób zyskał przyciągającą wzrok i bardziej adekwatną dla reprezentowanego segmentu prezencję, to w żadnym wypadku tak się nie stało. Od lat Japończycy są bardzo konsekwentni w dbaniu o to, żeby ich monitorów nie kupować oczami. Nie zrozumcie mnie źle – to porządnie wykonany sprzęt, ale od lat sprzęt z serii G-Master Red Eagle jest wizualnie bardziej monitorem biurowym i to z takich biur, gdzie pracownicy od 7.00 rano wyłącznie zerkają znad kubków z parującą kawą na zegar aż wybije 15.00, żeby ich męka już się zakończyła. Czarna obudowa z lekko chropowatego tworzywa z kanciastym „kuperkiem” z tyłu to nie jest najciekawsza „stylówa” w sprzęcie dla graczy – chyba sami przyznacie.

Z drugiej strony, producent zadbał, żeby 27-calowy G-Master Red Eagle nie odstawał od rynkowych standardów pod kątem ramek ekranu – te są cieniutkie i standardowo – tylko dolna jest nieco szersza. Na niej umieszczono logo producenta, a z prawej strony świeci niebieska diodka statusu monitora. Można ją wyłączyć w ustawieniach. Sprzęt należy też do kompaktowych i waży 5,4 kg z podstawą. Jak na 27-calowy monitor to bardzo przyzwoita wartość.

Testowany monitor zostały wyposażony w bardzo zgrabną podstawę, która oferuje pełen zakres regulacji (tilt, swivel, pivot, regulacja wysokości), a jednocześnie jest stylistycznie spójna z obudową. Stópka to chyba najbardziej „gamingowy” element designu monitora. Szponiasty kształt zdecydowanie bardziej pasować będzie do biurka gracza niż w firmowego open-space’a. Nóżka podstawy jest szczupła, więc producent postanowił nie tworzyć w niej „oczka” pomagającego uporządkować kable, tylko umieścić na jej grzbiecie estetyczną obejmę, w której można zorganizować niesforne przewody.

Ten element pochwalić trzeba także za stabilność, jaką oferuje monitorowi. Owszem, jest on lekki, więc i nie potrzeba tu przesadnie mocnych mechanizmów trzymających wszystko w poziomie i w pionie, ale zawsze doceniam, kiedy wszystko działa płynnie, a jednocześnie w czasie sesji z grą lub pracy nic nie drży i się nie chwieje na boki.

Na koniec jeszcze wspomnę dla formalności, że wszystkie elementy obudowy i podstawy zostały ze sobą sumiennie połączone i spasowane, przez co nic tutaj nie trzeszczy i nie skrzypi.

 

Porty i głośniki

Przyzwyczaiłem się już, że monitory od iiyamy zwykły oferować w kontekście portów tak zwane niezbędne minimum. Podobnie jest w przypadku nowego „Czerwonego Orła”. Pod spodem „kuperka” znalazły się dwa wejścia obrazu: HDMI 2.0 oraz DisplayPort 1.4. Co ważne, maksymalne odświeżanie 165 Hz jest w stanie zagwarantować wyłącznie drugi z wymienionych standardów. W przypadku HDMI można liczyć na 144 Hz. Obok gniazd dla obrazu znalazł się jeszcze jack 3,5 mm dla słuchawek lub zewnętrznych głośników. Sięgając dłonią za monitor z lewej strony da się wyczuć dwa porty USB. Niestety – w leciwej już wersji 2.0. Dzięki dodatkowemu złączu USB-B (przewód znajduje się w kartonie), ten niewielki hub da się połączyć z komputerem dzięki funkcji upstream.

Głośniki GB2770HSU-B5 to praktycznie ten sam dodatek, co w zdecydowanej większości monitorów od iiyamy. Jakość dźwięku nie powala i w trakcie testów wolałem korzystać z głośników z mojego ThinkPada L14 niż tych z iiyamy. Nie chodzi o to, że dźwięk był jakiś popsuty, niewyraźny, a głośniki trzeszczały. Nic z tych rzeczy, akurat pod tym kątem było w porządku. Ale osoby, które podobnie jak ja, nie przepadają za szklistą barwą pełną tonów wysokich raczej także nie będą ochoczo z wbudowanego w monitor stereo korzystać. Pochwała jednak należy się za odpowiednie zbalansowanie tych wysokich pasm – nawet przy maksymalnej głośności odtwarzane treści nie były przejaskrawione i nie raziły uszu przesadnie podkręconymi sopranami.

 

Menu

Pozwolę sobie rozpocząć ten akapit od marudzenia, a powód jest prosty – nie przepadam za obsługiwaniem OSD za pomocą zestawu przycisków. Przecież zarówno iiyama, jak i ja sam wiemy, że są lepsze opcje – na przykład pięciokierunkowy dżojstik. Po które zresztą producent w niektórych monitorach sięgał – o, chociażby w takim ProLite XCB3494WQSN-B1. To bardziej intuicyjne rozwiązanie.

W przypadku GB2770HSU-B5 postawiono na kolumnę pięciu przycisków, z czego ten odpowiadający za włączanie i wyłączanie monitora nie został ani trochę odseparowany od reszty, przez co na początku łatwo go pacnąć i wyłączyć sobie monitor. Na szczęście pstryczek ten znajduje się jako ostatni, więc łatwo go pomijać przy obsłudze menu. Dobrze też, że klawisze osadzono blisko prawej krawędzi, więc nie trzeba specjalnie wyginać ręki w nadgarstku, żeby do nich dotrzeć. Tym bardziej, że z przycisków można korzystać często, ze względu na to że przypisano do nich także różne skróty – pierwszy od góry pozwala na wybór źródła obrazu, drugi – sterowanie głośnością. Dopiero trzeci to pełen ekran opcji, a czwarty – pasek pozwalający przenieść się od razu do interesującego nas ekranu ustawień.

Pod kątem tego, co OSD oferuje, to nie ma tu nic zaskakującego. Jeżeli ktoś już wcześniej korzystał z monitorów iiyamy, to tutaj poczuje się jak w domu. Wszystko jest przejrzyste i podzielone na odpowiednie kategorie. W opcjach dotyczących ustawień obrazu znajdują tak niezbędne opcje, jak kontrast, jasność czy gamma, ale też Overdrive (5-stopniowy), dynamiczny kontrast, korektor czerni oraz MBR (tryb podświetlenia stroboskopowego). Opcje kolorów przeniesiono do oddzielnego menu i tak można pobawić się suwakami RGB oraz regulacji 6-osiowej (RGBCMY), a także nadać barwom odpowiednią temperaturę i odcień. Dostępne są też gotowe profile ustawień, a użytkownik ma możliwość zapisania trzech swoich wariantów. Nie zabrakło też standardowych dla monitorów od iiyamy ustawień ostrości obrazu. Wszystko zostało przetłumaczone na język polski, więc tym łatwiej się w ekranowym menu odnaleźć.

 

Testy matrycy

Na przestrzeni lat już trochę monitorów iiyamy przetestowałem i już jakiś czas temu zauważyłem jedną rzecz – zazwyczaj Japończycy bardzo asekuracyjnie podchodzą do kwestii chwalenia się w swoich materiałach marketingowych możliwościami sprzętu. Finalnie okazuje się, że wyniki, które wskazuje kolorymetr są wyższe od tych ze specyfikacji. W przypadku nowego Fast IPS-a jest podobnie.

27-calowy panel cechuje się rozdzielczością Full HD (1920 x 1080 pikseli), a maksymalne odświeżanie obrazu wynosi 165 razy na sekundę. Do tego producent deklaruje, że czas reakcji ekranu dla ruchomego obrazu (MPRT) wynosi 0,8 ms. W to raczej ciężko uwierzyć, bo oznaczałoby to, że ten IPS jest mniej więcej tak samo szybki, jak OLED-y. Nie zmienia to jednak faktu, że zainstalowany w monitorze wyświetlacz faktycznie potrafi szybko zapalać i wygaszać piksele, o czym świadczy ghosting widoczny praktycznie tylko na jednolitym, mocno kontrastującym z poruszającym się obiektem tle.

W tym momencie warto od razu płynnie przejść do kwestii funkcji mających efekt ten jeszcze bardziej zniwelować. Jest Overdrive oraz MBR ten pierwszy daje najlepsze efekty na ustawieniu -1 (kiedyś iiyama skalowała to ustawienie od 0 do 5. Teraz od -2 do 2), ale uwaga – przy maksymalnej częstotliwości odświeżania, zarówno dla HDMI, jak i DisplayPortu. Przy odświeżaniu 60 – 75 Hz lepiej tę opcję wyłączyć całkowicie, no chyba że chcecie oglądać powidok „przestrzelonych” pikseli nawet za poruszającym się kursorem. Przy odpowiednim wykorzystaniu Overdrive widoczność i tak ledwie możliwej do odnotowania smużki da się praktycznie zniwelować do zera. W związku z tym uznaję MBR za totalnie zbędny, gdyż po pierwsze – wymaga on wyłącznie AMD FreeSync, a po drugie – wiąże się z obniżeniem jasności ekranu. Monitor współpracuje także z G-Sync od NVIDII, z tym że tu niezbędne jest skorzystanie z interfejsu DisplayPort.

Pod kątem podświetlenia Fast IPS z G-Master GB2770HSU-B5 wypada dobrze, adekwatnie do półki cenowej. Producent obiecuje 250 nitów, jednak kolorymetr pokazał, że można liczyć nawet na nieco wyższe wartości, bliższe maksymalnie 320 nitom. Pod kątem równomierności podświetlenia może i nie jest idealnie, gdyż kolorymetr wskazał, że niektóre obszary są nieco ciemniejsze, ale w żaden sposób się tego nie odczuwa. Zresztą – różnice te są zbyt małe, żeby dało się je zobaczyć.

Bardzo miłą niespodzianką okazał się kontrast oraz czerń. Już gołym okiem było widać, że to IPS, któremu pod kątem tych parametrów bliżej będzie do wyświetlaczy VA niż TN. Czerń jest miła dla oka, intensywna i wynik 0,2 cd/m2 wcale mnie nie zaskoczył. A skoro mamy głęboką czerń przy jasnym podświetleniu, to i kontrast 1600:1 nie był żadnym szokiem. Jak na IPS to wyniki powyżej oczekiwań.

Nie mogłem mieć także żadnych zarzutów co do kolorów, chociaż jest jeden wyjątek. Spodziewałem się raczej pełnego pokrycia palety sRGB, a do tego wyniku troszeczkę zabrakło, ale nie zmienia to faktu, że barwy były nie tylko przyjemne dla oka, ale też dokładnie odwzorowane. Wskaźnik DeltaE*00 przed kalibracją wynosił średnio 0,51, więc można powiedzieć, że barwy zostały odwzorowane idealnie. Od tego rezultatu odstawała jedynie czerwień, przy czym różnicę tę mogą ewentualnie dostrzec wyłącznie osoby mocno na tym punkcie wyczulone. Gołym okiem można było jednak dostrzec, że biel jest zbyt jasna i nieco zaniebieszczona, co potwierdził kolorymetr określając jej temperaturę na okolice 7000 K.

Kalibracja sprawiła, że kolory stały się jeszcze bliższe ideału, jeszcze bardziej poprawiła się czerwień. Również krnąbrną biel udało się mocno utemperować i po kalibracji jej temperatura spadła do przyjemniejszej dla oka temperatury 6460 K, gdzie 6500 K to wartość idealna.

 

Parametry matrycy:

  • maksymalna częstotliwość odświeżania: 165 Hz
  • luminancja: 318 cd/m2
  • kontrast (ust. domyślne): 1600:1
  • czerń: 0,2 cd/m2
  • paleta sRGB: 96%
  • paleta DCI-P3: 71%
  • paleta AdobeRGB: 68%
  • DeltaE średnio (przed kalibracją): 0,51
  • DeltaE max (przed kalibracją): 2,1
  • DeltaE średnio (po kalibracji): 0,23
  • DeltaE max (po kalibracji): 1,2

 

Podsumowanie

Niektórzy uważają, że rozdzielczość Full HD na 27 calach to za mało. Że w tym formacie lepiej sięgnąć po rozdzielczość 1440p. Poniekąd się z tym zgadzam, gdyż na mniejszych ekranach „niedoskonałości” 1080p mniej rzucają się w oczy. Ale biorąc pod uwagę, fakt, że niektórzy ponad jakość obrazu, oferowaną przez większą liczbę wyświetlonych pikseli, przedkładają możliwość wyświetlenia większej liczby klatek na sekundę i trudno nie polecić im nowego G-Master Red Eagle GB2770HSU-B5. We wstępie pisałem, że jedyne czego oczekuję, to żeby monitor mnie nie zawiódł. I nie tylko wywiązał się z tego zadania, ale i dał od siebie coś ekstra. A w dodatku przypomnę, że opisuję tu sprzęt za 1000 zł.

Monitor jest porządnie wykonany i chociaż pod kątem stylistycznym nie błyszczy, to za bardzo nie ma do czego się przyczepić. Może to już czas, aby dać odpocząć gniazdom USB 2.0, ale to w zasadzie tyle. Pod kątem parametrów obrazu jest świetnie i na wyświetlany przez monitor obraz przyjemne się patrzy, chociaż zbyt intensywna biel nie każdemu może przypaść do gustu. Pod kątem jakości reprodukcji kolorów jest świetnie, kontrast i czerń także zasługują na pochwałę.

Nie bez przyczyny część swoich paneli iiyama określa mianem Fast IPS. To naprawdę szybkie wyświetlacze oferujące płynny obraz. Jedną z pierwszych moich recenzji z tego typu matrycą zatytułowałem „Jakość obrazu z IPS-a i szybkość TN-ki w jednym”. Miło mi oznajmić, że ten monitor w 100% tę charakterystykę podtrzymuje i wracając do tamtej recenzji, zastanawiam się, jak to się stało, że tamten sprzęt nie otrzymał naszej rekomendacji. W ramach rekompensaty, przyznaję ją bohaterowi tej publikacji.

Podsumowanie:iiyama G-Master Red Eagle GB2770UHSU-B5
rozdzielczość i format:1920 x 1080 pikseli
27 cali - 16:9
zakrzywienie:nie
obsługiwane standardy przesyłu danych:HDMI 2.0 (max. 144 Hz)
DisplayPort 1.4 (max. 165 Hz)
optymalne zastosowanie:- gaming
- obróbka grafiki i wideo
- rozrywka z multimediami