Tematyka superkomputerów jest, co prawda, bardzo interesująca, ale też zapoznawanie się ze zdolnościami kolejnych absurdalnie wydajnych maszyn potrafi przyprawić o ból głowy. Wystarczy chociażby spojrzeć na zestawienie najmocniejszych konwencjonalnych superkomputerów świata, a później spróbować sobie porównać ich moc obliczeniową do naszych domowych komputerów. Uprzedzam – nie ma to większego sensu, gdyż różnice są więcej niż ogromne.
To co Wy na to, że Google stworzyło komputer kwantowy, którego procesor, dla wybranego przez naukowców problemu, jest ok. 1,5 – 2 miliardy razy wydajniejszy niż najmocniejszy konwencjonalny superkomputer – Summit stworzony przez naukowców z IBM? Zadany problem Summit rozwiązywałby przez ok. 10 000 lat, więc raczej ciężko byłoby nam zapoznać się z rezultatem obliczeń. Kwantowy procesor Google’a mógłby uporać się z tym zadaniem zaś… w nieco ponad 3 minuty. Teoretycznie możliwe jest zoptymalizowanie algorytmów przez matematyków i niewykluczone, że Summit poradziłby sobie z przedstawionym zadaniem szybciej, jednak taką możliwość należałoby dodatkowo zweryfikować. Kwantowy komputer od Google’a wykorzystywał 53-kubitowy system Sycamore.
Niemniej jednak, zaczęto mówić o „kwantowej supremacji”, czyli sytuacji, w której komputer kwantowy stał się zdecydowanie wydajniejszy od maszyn konwencjonalnych. O tyle wydajniejszy, że jest w stanie radzić sobie z zadaniami, których żaden klasyczny superkomputer nie rozwiąże w „rozsądnym terminie”. To zaś dość szeroko otwiera furtkę do potencjalnych nowych odkryć w klasycznych dziedzinach, takich jak chemia czy fizyka, ale też w badaniach nad sztuczną inteligencją oraz autonomicznymi pojazdami. Możliwość wykonywania obliczeń, których nie była w stanie, jak dotąd, wykonać żadna inna maszyna już rozbudziła wyobraźnię naukowców. Oby tylko „kwantowa supremacja” przyniosła więcej dobrego niż złego…
Źródło: cnet.com, tomshardware.com