Formuła E, elektryczna odpowiedniczka Formuły 1, szykuje się na technologiczną rewolucję. Już w najbliższy weekend, podczas E-Prix w Dżuddzie (Arabia Saudyjska), zadebiutuje system Pit Boost – przełomowa technologia szybkiego ładowania, która może zmienić strategię i dynamikę wyścigów. Czy to nowy rozdział w motorsporcie elektrycznym? A może tylko efektowny eksperyment?

Czym jest Formuła E?

Zanim przejdziemy do nowości, warto wyjaśnić, czym w ogóle jest Formuła E. To seria wyścigowa dla w pełni elektrycznych bolidów, która powstała w 2014 roku. Jej celem jest nie tylko dostarczanie emocji na torze, ale także rozwój technologii pojazdów elektrycznych. Zawody rozgrywane są głównie na ulicznych torach w sercach największych miast świata – od Nowego Jorku po Monako.

Bolidy Formuły E, choć ciche, wcale nie są powolne. Aktualna generacja, tzw. Gen3, rozwija prędkość maksymalną ponad 320 km/h i korzysta z zaawansowanego systemu odzyskiwania energii. W przeciwieństwie do Formuły 1 nie ma tu tradycyjnych pit-stopów na wymianę opon czy tankowanie – aż do teraz.

 

 

Czym jest Pit Boost?

Pit Boost to ekstremalnie szybkie ładowanie w trakcie wyścigu. Każdy bolid będzie musiał zatrzymać się na 34 sekundy, z czego 30 sekund zajmie ładowanie akumulatora mocą 600 kW. W tym czasie kierowcy doładują około 10% energii (3,85 kWh), co może wpłynąć na ich strategię w dalszej części wyścigu.

Zasady działania Pit Boost

  • Pit Boost będzie dostępny tylko przy poziomie baterii od 40% do 60%, aby uniknąć ekstremalnego rozładowania.
  • Każdy zespół ma jedno stanowisko ładowania, więc kierowcy z tej samej ekipy nie mogą wjechać do pit-stopu jednocześnie.
  • Przy bolidzie mogą pracować trzy osoby: dwóch techników od ładowania i „lizakowy” kontrolujący start.

 

Jak zmieni to wyścigi?

Dotychczas kierowcy Formuły E musieli bardzo oszczędnie gospodarować energią, co często prowadziło do dość zachowawczego stylu jazdy. Teraz Pit Boost może zachęcić ich do agresywniejszych ataków i wyprzedzań. To pierwsza od lat sytuacja, gdy pit-stopy wracają do Formuły E. W początkowych sezonach bolidy miały zbyt małe baterie, by przejechać cały wyścig – kierowcy musieli zmieniać samochody w połowie rywalizacji! Teraz chodzi jednak o czystą strategię i jeszcze większą widowiskowość.

 

Czy ta technologia trafi do samochodów drogowych?

Choć wyścigi i codzienne auta to dwa różne światy, Formuła E, podobnie jak rajdy i wyścigi aut spalinowych, często służy jako poligon doświadczalny dla producentów. Wprowadzane tu innowacje prędzej czy później przenikają do komercyjnych pojazdów.

Pit Boost wykorzystuje ten sam standard CCS, który znajdziemy w samochodach elektrycznych, co sugeruje, że ultra-szybkie ładowanie może wkrótce stać się normą. Wyobraźmy sobie ładowarkę o mocy 600 kW na stacji benzynowej – to oznaczałoby pełne naładowanie auta w kilka minut!

 

Co dalej?

System Pit Boost zadebiutuje w Dżuddzie, ale nie będzie stosowany w każdym wyścigu. Organizatorzy będą go testować i stopniowo wprowadzać do kolejnych rund. Jeśli okaże się sukcesem, może stać się stałym elementem Formuły E – a może nawet inspiracją dla innych serii wyścigowych?

Wprowadzenie Pit Boost to krok milowy dla Formuły E, który doda nowy wymiar strategii wyścigowej i sprawi, że widowisko stanie się jeszcze bardziej dynamiczne. To również sygnał, że ultra-szybkie ładowanie jest coraz bliżej codziennej motoryzacji. Czy to przyszłość motorsportu, czy chwilowa ciekawostka? Przekonamy się już w ten weekend! Wyścigi pokaże telewizja Eurosport 2 w piątek o 17:50 i w sobotę o 17:30.

 

Żródło: FIA Formula E Championship, ŚwiatWyścigów.pl, Motorsport.com