supremo fm6

Endorfy Supremo FM6 850 W – przegląd. 10 lat gwarancji i gotowość na PCIe 5.1

Endorfy wprowadziło na rynek swój nowy zasilacz dla komputerów stacjonarnych – Supremo FM6.  Prezentuje się on całkiem ciekawie, gdyż nie tylko oferuje najnowszy standard ATX 3.1, modularne okablowanie oraz gotowość do zasilania najnowszych kart graficznych. Dodatkowo, zasilacz przygotowano z myślą o spełnianiu normy sprawności energetycznej 80 Plus Gold.

Zasilacz prezentuje się jednak szczególnie interesująco pod kątem stosunku ceny do tego co oferuje. Odnoszę wrażenie, że producent dość mocno starał się podreptać konkurencję po odciskach, gdyż mamy tu sprzęt za 549 zł zdolny napędzić high-endowego peceta, najnowszy standard ATX, 10-letnią gwarancję i pełen pakiet zabezpieczeń.

No to jeszcze gwoli wyjaśnienia: przegląd to taki nasz nowy format, gdzie od czasu do czasu będziemy przedstawiać sprzęt, który w padnie nam w ręce, ale z jakichś powodów nie będziemy mogli go zrecenzować: czy to z braku czasu, czy też możliwości technicznych. W przypadku Endorfy Supremo FM6 nie dysponuję odpowiednią platformą, aby w pełni przetestować zasilacz, nie posiadamy także procedury testowej dla tego typu podzespołów. Silenie się więc na pełną recenzję w takich warunkach nie miało by nic wspólnego z jakąkolwiek rzetelnością.

Ale jako, że miałem do niego dostęp, a urządzenie ma się czym pochwalić, to postanowiłem z tego zrobić mały przegląd możliwości, bazujący głównie na tym, co zdradza na temat nowego zasilacza samo Endorfy. Tak więc zainteresowani będą mieć dane na temat zasilacza w jednym miejscu, ze świadomością, że ktoś chociaż miał go w ręce, widział na żywo i wyciągnął z pudełka.

Endorfy Supremo FM6 850 W
Moc maksymalna:850 W
opcja: 1000 W
Standard:ATX 3.1
Certyfikat: 80 Plus Gold
Typ okablowania:w pełni modularne
Chłodzenie:wentylator Fluctus, 120 mm
Zabezpieczenia: OCP (zbyt wysoki prąd)
OPP (przeciwprzeciążeniowe)
OTP (termiczne)
OVP (przeciwprzepięciowe)
SCP (przeciwzwarciowe)
SIP (przed prądem udarowym)
UVP (przed zbyt niskim napięciem)
Wymiary: 150 x 140 x 87 mm
Gwarancja: 10 lat
W pudełku: zasilacz
4x śrubki montażowe
3x opaski zaciskowe
1x przewód 12VHPWR
1x kabel 24-pinowy ATX
2x kabel 4+4 pin
3x kabel PCI-E 6+2 pin
1x kabel Molex
2x kabel SATA

Co w pudełku?

Zasilacz przychodzi w godnym zaufania, tekturowym pudełku, w środku jest odpowiednio zabezpieczony kolejną kartonową wkładką, zaś sam kostka zasilacza owinięta jest dość grubo folią bąbelkową. Kable natomiast są spięte taśmami velcro, czyli po naszemu – taśmami z rzepem. Spięty jest nie tylko cały pęk kabli, ale też każdy osobno, więc niewykorzystane przewody będzie można w prosty i uporządkowany sposób przechować.

W pęku przewodów znajdują się trzy przewody PCIe 6+2 pin, dwie sztuki przewodu CPU 4+4 pin, kolejne dwa kable SATA, jeden przewód Molex oraz oczywiście przewód 24-pinowy przewód ATX. Najważniejsze z punktu widzenia składania nowego PC albo modernizowania już posiadanego z myślą o najnowszych kartach graficznych jest obecność 12-voltowego kabla 16-pinowego (12VHPWR), który jest w stanie przesyłać prąd o mocy 600 W.

Długości poszczególnych przewodów przedstawia grafika poniżej.

Oprócz samego zasilacza, modularnego okablowania oraz instrukcji obsługi, w pudełku znalazł się także kabel zasilający, cztery śrubki montażowe oraz trzy „trytytki”, fachowo nazywane opaskami zaciskowymi.

Zasilacz

Sam zasilacz to urządzenie w standardzie ATX 3.1. Według jego wytycznych, urządzenie jest przystosowane od korzystania z płyt głównych, procesorów oraz kart graficznych najnowszej generacji. Nie oszukujmy się, zasilacz o mocy 850 W raczej będzie wykorzystywany w konfiguracjach dość mocno ocierających się o najwydajniejsze konfiguracje.

Po kolei jednak. Czarny zasilacz o wadze niespełna 1,5 kg i wymiarach 140 × 150 × 87 mm wykonano dość twardej, budzącej zaufanie blachy, a 120-milimetrowy wentylator Fluctus zabezpieczono dość twardym, „drucianym” grillem przykręcanym do zasilacza. Wiadomo – w obudowie peceta zasilaczowi raczej krzywda stać się nie powinna, cieszy jednak, że kwestia właściwej osłony wiatraka została dopilnowana. Z tyłu FM6 znalazł się oczywiście wzór powstały w niewielkich otworów w kształcie plastra miodu. Klasyka w zasilaczach.

Producent deklaruje, że zasilacz charakteryzuje się bardzo cichą pracą, chociaż i tak trzeba uczciwie powiedzieć, że w high-endowych „stacjonarkach” to nie zasilacz generuje najwięcej szumu. Tak więc jest to detal. Na dowód swoich słów Endorfy chwali się wykresem przedstawiającym stosunek obciążenia zasilacza do natężenia dźwięku. No i w teorii wypada on całkiem nieźle, gdyż do obciążenia rzędy 500 W oraz 600 obrotach wiatraczka na minutę Supremo FM6 jest w zasadzie bezdźwięczny. Natomiast przy niespełna 1000 rpm oraz obciążeniu maksymalnym, czyli 850 W, wiatrak generuje szum o natężeniu 25 dB. Także przy tym poziomie ciężko będzie zwrócić na niego uwagę.

Trzeba jednak wiedzieć, że to tylko część możliwości zasilacza i jego chłodzenia. Maksymalna prędkość obrotowa zasilacza wynosi 1400 rpm i tu trzeba się liczyć z tym, że wiatraczek z pewnością będzie generował więcej szumu.

Endorfy chwali się także wykorzystaniem w FM6 najlepszej klasy japońskich kondensatorów klasy premium. I co najważniejsze – mowa o wszystkich kondensatorach. Zgodnie z zapewnieniami producenta mają one zachować pełnię swojej sprawności nawet w temperaturze 105°C. To z kolei ma pozytywnie wpływać na ich żywotność i bezawaryjność. I wydaje się, że Endorfy tutaj nie zamierza poprzestać na obiecankach, gdyż na dowód tego udziela 10-letniej gwarancji na zasilacz. Jego szacowana żywotność zaś jest obliczona na 100 000 godzin, więc prosta matematyka mówi, że jest to prawie 11,5 roku codziennego korzystania z komputera.

Ergonomia

W pełni modularne zasilacz dzięki swojej budowie dość mocno ułatwiają podłączenie swojej konfiguracji peceta w uporządkowany sposób. Kto do dzisiaj korzysta z klasycznych „okablowanych” zasilaczy, ten wie o czym mówię. I chociaż mogłoby się wydawać, że w dzisiejszych czasach niemodularne zasilacze w zasadzie nie mają już racji bytu, to nawet w tej półce cenowej i wydajnościowej wciąż można spotkać zasilacze z wpiętym na stałe warkoczem kabli.

Wszystkie gniazda w zasilaczu rozlokowane są w orientacji poziomej, a miejsca jest tyle, że nawet, gdy do zasilacza wepniemy wszystkie wtyczki, nic sobie nie przeszkadza ani nie haczy o siebie. Trzeba jednak mieć na uwadze, że wtedy na obudowie zrobi się ciasno i wyciąganie poszczególnych wtyczek, szczególnie tych ze środka obudowy, może myć utrudnione. Zwłaszcza dla osób z grubszymi paluchami. Wszystkie porty zostały również odpowiednio opisane. Oznaczenia takie, jak Motherboard, CPU/PCI-E czy 12V-2×6 nie powinny budzić żadnych wątpliwości co do swojego przeznaczenia, nawet dla „składakowych” laików. Jeżeli zaś chodzi o gniazda oznaczone jako Peripherals, to tu wpięte zostaną kable dla dysków SATA oraz Molex.

Aby zamknąć ten temat wypada jeszcze wspomnieć, że wszystkie wtyczki „wklikują się” bez żadnego oporu, ale już do wyciągnięcia ich trzeba użyć nieco więcej siły. Tak, wcisnąłem zwolnienie blokady przed wysunięciem się wtyczki, spokojnie. Na szczęście, zazwyczaj jest tak, że raz wciśnięty w zasilacz kabel pozostanie tam bez potrzeby ingerencji przez długi, długi czas.

Jeszcze jedna rzecz, na którą zwróciłem uwagę to spora elastyczność przewodów PCI-E oraz peryferyjnych, co oznacza, że podczas składania swojej konfiguracji nikt nie powinien mieć większych problemów z „modelowaniem” ich i doginaniem w obudowie. Kabel 16-pinowy jest wyraźnie sztywniejszy i być może dobrze będzie go rozgrzać np. suszarką, jeżeli ktoś będzie chciał „wymodelować” jego kształt albo po prostu mnie się trudzić z przekładaniem go. Z kolei zaskakująco elastyczny okazał się przewód zwieńczony 24-pinową wtyczką zasilającą płytę główną, mimo że solidny oplot na pierwszy rzut oka tego nie sugeruje.

A komu to potrzebne?

Dlaczego w kilku miejscach wspomniałem o nowym (chociaż nie aż tak bardzo, gdyż mówimy o 2022 roku), 16-pinowym złączu 12VHPRW? Dlatego, że to standard pozwalający na korzystanie najwydajniejszych kart graficznych od NVIDII tej oraz poprzedniej generacji. Wszystkie GeForce’y RTX serii 40 (Ada Lovelace) za wyjątkiem RTX-a 4060 potrzebują do zasilanie właśnie tego typu złącza. Gamingowe RTX-y 50 (Blackwell) już od RTX-a 5060 wymagają złącza 16-pinowego zdolnego dostarczyć do 600 W energii.

Złącze 12VHPWR znajduje się także na kartach graficznych od AMD z serii Radeon RX 9000. Zarówno Radeon RX 9070, jak i Radeon RX 9070 XT zostały wyposażone w to wydajne energetycznie gniazdo.

Zabezpieczenia i norma 80 Plus

Zasilacz z tej rangi powinien już charakteryzować się obecnością pełnego pakietu zabezpieczeń elektrycznych. I tak też jest w tym przypadku. Endorfy Supremo FM6 posiada zatem zabezpieczenie przeciwprzeciążeniowe (OPP), przeciwprzepięciowe (OVP), przeciwzwarciowe (SCP), przed zbyt niskim napięciem (UVP), przed prądem udarowym (SIP) oraz przed zbyt wysoką temperaturą.

W półce cenowej, do której przynależy opisywany zasilacz norma 80 Plus Gold to praktycznie standard. Oznacza to, że zgodnie uzyskaną certyfikacją zasilacz powinien osiągać do 89% sprawności przy pełnym obciążeniu, 92% przy obciążeniu połowicznym oraz 90% sprawności przy 1/5 wykorzystanej mocy.

Podsumowanie

Ta krótka prezentacja pozwala na wyciągnięcie pewnych wniosków, nawet biorąc pod uwagę, że nie jest to rozbudowany test pozwalający sprawdzić Supremo FM6 w kontakcie z podzespołami komputera oraz prądem elektrycznym.

To co jednak może się podobać, to jakość wykonania zasilacza, gdyż czuć tu wysoką jakość wykonania, pozbawioną bylejakości. Gniazda są rozlokowane poprawnie, wszystkie wtyczki idealnie pasują, łatwo się je montuje, trochę ciężej wyciąga. Fajnie, że producent zadbał też o odpowiednią elastyczność kabli, szczególnie z grubaśnym przewodem zasilającym płytę główną.

Endorfy Supremo FM6 wypada jednak najciekawiej pod kątem próby dogodzenia wszystkim dookoła. No dobra, może nie wszystkim, bo na pewno nie konkurencji. Ale sobie i przedstawicielom PC Master Race już tak. I tak – w cenie 549 zł otrzymujemy w pełni modularny zasilacz w najnowszym standardzie ATX, wysokiej klasy wykonaniem oraz najwyższej klasy podzespołami i 10-letnią gwarancją, ale wydaje się, że pewnym kompromisem pozwalającym na zachowanie takiej ceny jest norma 80 Plus Gold. Konkurencyjne zasilacze o podobnej specyfikacji, ale z etykietą 80 Plus Platinum to już ok. 100 – 150 zł więcej.

Fot. tytułowe: endorfy


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *