Psychodeliki. Z greckiego psyche – dusza, delos – objawić, ujawnić. Czy ujawnienie stanu duszy może być groźne? Możliwe… Na pewno może być kuszące i interesujące. I tym pokusom ulegli młodzi zbuntowani i kontestujący ówczesną rzeczywistość w 60-latach XX wieku. Psychodeliki mają swoją długą historię. Właściwie trudno określić ich „początek”. Wykorzystywane są w rytuałach religijnych, uzdrawiających, ceremoniach inicjacyjnych…
Są kojarzone z hipisowskim stylem życia, eksperymentami w sztuce i popkulturze. Ich popularność rosła od 60-tych lat XX wieku przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych i na zachodzie Europy. Sięgali po nie m.in. Stanisław Ignacy Witkiewicz, Ken Kesey czy Aldous Leonard Huxley. Ten ostatni był propagatorem wykorzystywania psychodelików i prowadził badania nad meskaliną i LSD. Pod wpływem psychodelików powstawały również przeboje The Beatles. Co robiła Lucy in the Sky with Diamonds… i o co chodzi w Strawberry Fields Forever – piosence uznanej za sztandarowe dzieło rocka psychodelicznego? ?
Istnieje nawet lista najlepszych czterdziestu albumów psychodelicznych opublikowana przez magazyn Q.
Psylocybina, bo o niej będzie mowa, należy do substancji psychoaktywnych, które wywołują zmiany świadomości, postrzegania świata, sposobu myślenia i odczuwania. Nie jest substancją halucynogenną, za którą jest powszechnie i mylnie uznawana. Człowiek pod jej wpływem jest świadomy tego, że stan jego jest iluzją, zazwyczaj przyjemną. W przypadku halucynacji – rzeczywistość zlewa się z opartymi na niej omamami i trudno te dwie formy oddzielić.
W połowie XX wieku psychodeliki zaczęto wykorzystywać w medycynie. Leczono nimi pacjentów cierpiących na schizofrenię, depresję, zespół stresu pourazowego czy uzależnienia (zmniejszały uciążliwe reakcje po odstawieniu alkoholu lub narkotyków). Efekty były obiecujące, a pacjenci zachwyceni i, paradoksalnie, może właśnie dlatego substancje te zostały zakazane? W Stanach Zjednoczonych wojnę z narkotykami rozpoczął w 1971 roku Nixon. Niektórzy twierdzą, że ludzie wolni, z fantazją, wierzący w swoje możliwości, mogący „góry przenosić” są dla władzy niewygodni, a nawet szkodliwi. Stąd też podjęcie działań delegalizujących psychodeliki. W Wielkiej Brytanii z kolei magic mushroom były legalne jeszcze do 2005 roku. Można w tym kontekście zadać pytanie: czy nie jest tak, że rządy wydają miliardy na walkę z nieistniejącym lub wykreowanym przez siebie problemem? Ciekawy temat, ale na zupełnie inny artykuł.
Przez wiele lat psylocybina, psychoaktywna substancja obecna w setkach gatunków grzybów, była uważana za niebezpieczną. I oto teraz świat obiega wiadomość: psylocybina może zastąpić antydepresanty zalecane przez medycynę konwencjonalną. Do takiego wniosku doszli naukowcy z pierwszego na świecie centrum badań nad psychodelikami Centre for Psychedelic Research at London’s Imperial College. Dr Robin Carhart-Harris porównywał działanie psylocybiny z działaniem konwencjonalnych antydepresantów. Jego pacjenci opisywali terapię psylocybiną jako oczyszczającą emocjonalną ulgę i ponowne wewnętrzne zespolenie. Opisywali swoje przeżycia jako najbardziej poruszające w swoim życiu, porównywalne z narodzinami dziecka. Natomiast działanie konwencjonalnych antydepresantów określali jako maskujące i to zarówno w stosunku do emocji negatywnych jak i pozytywnych. Ponadto stwierdzono, że działanie psylocybiny jest znacznie szybsze.
Badania prowadzone przez Johna Hopkinsa z University of Medicine in Baltimore wskazują na personalne korzyści płynące z przyjmowania psylocybiny. Psylocybina sprawiała, że osobowość badanych stawała się otwarta na to, co miało związek z wyobraźnią, sztuką, uczuciowością i ogólnie mówiąc „otwartym umysłem”. Taki pozytywny stan często utrzymywał się przez rok od zażycia niewielkiej jednorazowej dawki psylocybiny!
Psychodeliki często wywołują długo utrzymujące się mocno osobiste i duchowe doświadczenia określane przez badane osoby jako korzystne. To też wniosek z przeprowadzanych badań.
W USA ponad 30 milionów ludzi zażywało lub zażywa LSD, psylocybinę lub meskalinę. W latach 2001 – 2004 prowadzono Narodowe badania nad zażywaniem narkotyków i zdrowiem (angielska nazwa brzmi znacznie lepiej: National Survey on Drug Use and Health). Teri S. Krebs i Pal-Orjan Johansen przeanalizowali losowo wybrane 130 152 przypadki wśród dorosłych cierpiących na zaburzenia psychiczne takie jak panika, depresja, manie, myśli i próby samobójcze, fobie społeczne, lęki, zespół stresu pourazowego (PTSD), psychoza nieafektywna itp. 13% z badanych zażywało psychodeliki przez niemal całe życie. Badania wskazały na brak związku między zażywaniem psychodelików a wzrostem dolegliwości psychicznych. Dotyczyło to ciągłego (przez niemal całe życie) zażywania jakichkolwiek psychodelików, a także ciągłego zażywania LSD, psylocybiny i meskaliny lub zażywania ich w roku poprzedzającym badania. W wielu przypadkach zaobserwowano poprawę zdrowia psychicznego.
Naukowcy przekonują, że wojna z psychodelikami, jaką w ramach wojny z narkotykami rozpoczął w Stanach Zjednoczonych prezydent Nixon, obecnie traci sens wobec dowodów naukowych o korzystnym działaniu psychodelików i o braku niekorzystnych skutków zażywani ich.
Badania prowadzone przez Compass Pathways nad zastosowaniem psylocybiny w leczeniu depresji zostały przyspieszone dzięki temu, że otrzymały od Food and Drug Administration (FDA) status terapii przełomowej!
Być może psylocybinę czeka przyszłość medycznej marihuany? Co na to przemysł farmaceutyczny, skoro w samej Wielkiej Brytanii tylko w ciągu ostatniej dekady liczba przepisywanych antydepresantów podwoiła się (wśród ok. 7 milionów przyjmujących je), a globalny rynek szacowany jest na ok. 15,9 miliardów USD w roku 2023?
Warto się tematowi przyglądać. Jak pokazuje przykład medycznego zastosowania marihuany odpowiednie dawkowanie psylocybiny i innych psychodelików może pomóc milionom ludzi na całym świecie w naturalny i niepowodujący skutków ubocznych sposób.
Źródła:
Foto tytułowe: medium.com