Teraz możemy powiedzieć to oficjalnie – era ARM w komputerach stacjonarnych i laptopach zaczyna się. Podczas wczorajszej konferencji Apple zaprezentowało nowego Macbooka Air, Macbooka Pro 13 oraz Maca Mini, wyposażone w autorski układ ARM M1. Ma być szybciej, bardziej energooszczędnie, a w przypadku Aira… całkowicie bezgłośnie!

O przejściu na ARM informowaliśmy już w czerwcu. Proces ten miał się zacząć jeszcze w tym roku, lecz cały cykl zająć ma nawet kilka lat. Nic dziwnego – w końcu całkowite przejście z architektury x86 na ARM to proces zdecydowanie długotrwały, wymagający dopracowywania hardware’u z roku na rok, a także aktywnej współpracy z deweloperami. Cieszy jednak fakt, że producenci powoli o tym myślą.

 

 

Dziś ujrzeliśmy już konkrety – no, przynajmniej w kwestii sprzętu, bo o samej wydajności wiemy tyle, że ma być “X razy szybciej”, “X razy bardziej energooszczędnie” i “X razy jeszcze coś tam”. Standard.

 

Apple M1

Sercem każdego urządzenia Apple na ARM jest procesor Apple M1. Gigant chwali się 16 miliardami tranzystorów, 5-nanometrową litografią , 8 rdzeniami CPU oraz 8-rdzeniowym GPU. Padły nawet dość odważne hasła o tym, że M1 ma najlepszy przelicznik wydajności na jeden wat, a także że karta graficzna to najwydajniejszy zintegrowany układ na rynku.

Procesor ma sobie radzić z odtwarzaniem wielu strumieni wideo w 4K i renderowaniem scen 3D. Problemu nie mają stanowić także programowanie, zaawansowane skrypty Machine Learningowe i różne inne profesjonalne zastosowania, których nie powstydziłyby się stacje robocze. Moc obliczeniowa układu graficznego wynosi 2,6 TFLOPS (FP32), co jest naprawdę świetnym wynikiem.

 

Wraz z M1 Apple przygotowało również kompatybilność ze wszystkimi własnymi aplikacjami, które teraz posiadają swoją wersję na architekturę ARM. W ślad za Apple podążyć mają też inni producenci oprogramowania, lecz jeżeli chcemy emulować dowolną aplikację z x86, możemy tego dokonać bez większego problemu dzięki emulatorowi wbudowanemu w system macOS Big Sur.

 

Macbook Air

Przejdźmy do urządzenia, które spodobało mi się najbardziej. Nowy Apple Macbook Air z procesorem M1 posiada ekran Retina o rozdzielczości 2560 x 1600 px i przekątnej 13,3”, do 16 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności nawet 2 TB oraz baterię pozwalającą na 18 godzin nieprzerwanej pracy. Jest on także zupełnie pozbawiony aktywnego chłodzenia.

 

To może być naprawdę rewelacyjny sprzęt do lżejszych prac oraz codziennego korzystania z multimediów. Producent zapewnia również, że wydajność względem poprzedniej generacji ma wzrosnąć 3,5-krotnie w przypadku CPU i nawet 5-krotnie w przypadku GPU. Air idealnie pokazuje, jak mogą wyglądać laptopy na ARM – wydajne, ciche, z długim czasem pracy na baterii.

Cena w Ameryce? Od 999 dolarów. Cena w Polsce? Od 5199 zł. Cóż, takie tam 1400 zł “nadwyżki”.

 

Macbook Pro 13

Ciężko na ten moment znaleźć jakieś większe różnice między Macbookiem Pro, a Macbookiem Air. Wiemy tylko tyle, że Pro będzie z pewnością wydajniejszy – lecz o ile, to już jest zagadka. Producent deklaruje przyrost wydajności o 280% pod kątem obliczeń CPU oraz o 500% w przypadku GPU.

 

Macbook Pro 13 pochwalić się może także 20-godzinnym czasem pracy na baterii (co jest wzrostem o aż 10 godzin względem poprzedniej generacji). Apple zamontowało w nim wysokiej jakości mikrofony. Nie zabraknie również złączy USB 4 z obsługą Thunderbolt, które dostępne są także w Macbooku Air. W odróżnieniu od Aira Pro posiada aktywny układ chłodzenia.

Cena Macbooka Pro 13 w Polsce zaczynać się będzie od 6699 złotych. Cóż, future is now.

 

Mac Mini

Skoro już pomarudziłem na ceny nowych Macbooków, przejdźmy do urządzenia nieco tańszego. Najnowszy Apple Mac mini również może pochwalić się procesorem Apple M1, 16 GB pamięci RAM i dyskiem do 2 TB. Nie zabrakło w nim także portów USB 4 z Thunderbolt, RJ-45, złącza słuchawkowego oraz zasilacza (ciekawe czemu ze zwykłym złączem, a nie na przyklad USB-C).

 

Sprzęt, podobnie jak Macbook Pro 13, skierowany ma być do bardziej wymagających użytkowników i poradzi sobie w zastosowaniach profesjonalnych. Wyposażono go również w aktywny układ chłodzenia, a jego cena zaczynać się będzie od 3699 zł.

Przesiadka na procesory ARM zaczęła się. Ciekaw jestem, jak sprzęt poradzi sobie w realnych zastosowaniach oraz benchmarkach. Nie ulega również wątpliwości, że inni producenci także będą iść kierunkiem Apple i na rynku pojawiać się będzie coraz więcej urządzeń opartych na ARM. A to cieszy!

 

Spora wydajność, dzięki odchudzonej konstrukcji i wydłużonemu czasowi pracy na baterii jeszcze większa mobilność oraz całkowita cisza – na takie laptopy czekam od dawna. I w końcu się doczekałem, chociaż ceny w przypadku sprzętu Apple lekko odstraszają.