Kwartalne telekonferencje Apple cieszą się wśród Internautów niesłabnącą popularnością. I trudno się dziwić – przedstawiciele firmy z Cupertino z lubością prezentują w ich trakcie bliższe lub dalsze plany na przyszłość, dzieląc się zapowiedziami, dla których brak miejsca na większych eventach, a które nadal warto przekazać. Właśnie taką informacją podzielił się ostatnio z internautami Tim Cook – obecny CEO Apple – który na najnowszej majowej telekonferencji zapowiedział wprowadzenie Apple Pay w Polsce.

I to prawdopodobnie bardzo niedługo.

Apple Pay – co to?

W największym skrócie – dla niewtajemniczonych – Apple Pay to tzw. system płatności mobilnych/cyfrowy portfel, rozwinięty przez markę z Cupertino na przestrzeni kilku ostatnich lat i dostępny w wybranych państwach: np. w większości krajów Europy Zachodniej, USA i Kanadzie, Chinach, Indiach i Japonii, ale także… w Watykanie, a ostatnio, od parunastu dni, również na Ukrainie.

W teorii Apple Pay stanowić ma odpowiedź na „przestarzałą” – jak twierdzi Tim Cook – technologię płatności zbliżeniowych. Karty płatnicze, czy tego chcemy, czy nie, mówi Cook, mają już pięćdziesiąt lat. Dotyczy to wszystkich wydawanych przez banki kart: nie tylko tych standardowych, ale również kredytowych. Zdaniem projektantów Apple karty tego rodzaju są zawodne i źle zabezpieczone. Co jednak znacznie gorsze – przy każdej transakcji przekazują nasze dane; dane te trafiają nie tylko do bezpośredniego usługodawcy, ale również do pośredników płatności zbliżeniowych, a w skrajnych przypadkach – do nieuczestniczących w transakcjach podmiotów partnerskich. Tym gorzej dla nas – są to bowiem informacje, które bez trudu można przechwycić, a następnie wykorzystać (oczywiście w niecnym celu).

A w praktyce? Apple Pay umożliwia dokonanie płatności zbliżeniowej za pomocą telefonu – to akurat nic nowego; różnice dotyczą głównie wygody – oraz powiązanych z nim urządzeń (np. smartwatcha). Mówimy tu, oczywiście, wyłącznie o urządzeniach marki Apple; jak twierdzą złośliwi, to właśnie przedłużające się prace nad Apple Pay sprawiły, że telefonami z jabłuszkiem możemy płacić dopiero od drugiej połowy 2014 r. (a w zasadzie – od początku 2015). W tym kontekście ekscytacja polskich posiadaczy apple’owskiego sprzętu jest zupełnie zrozumiała: w końcu, po czterech latach, będą mogli zacząć korzystać z funkcji, za którą niewątpliwie zapłacili już w momencie zakupu samego urządzenia. Pytanie, czy warto, pozostaje otwarte; jak się jednak okazuje, to nie ono jest tutaj tak naprawdę najważniejsze.

Jak działa Apple Pay

W odróżnieniu od tradycyjnych kart płatniczych, urządzenia korzystające z Apple Pay nie przesyłają do usługodawcy żadnych danych osobowych; nie dzielą się również informacjami na temat powiązanych z Apple Pay kart płatniczych. Karty te powiązać możemy z Apple Pay na jeden z kilku sposobów, z których każdy jest, jak zwykle w przypadku rozwiązań tej marki, prosty i intuicyjny; najwygodniejszy polega po prostu na zrobieniu karcie zdjęcia za pomocą telefonu, najmniej wygodny – na ręcznym wprowadzeniu jej danych.

Co zmienia Apple Pay? Okazuje się, że dość dużo. Przekazywany przy tradycyjnych transakcjach zbliżeniowych numer PAN zastąpiony zostaje szyfrowanym numerem DAN (od angielskiego: Device Account Number – w wolnym tłumaczeniu: numer konta powiązany z urządzeniem). W praktyce oznacza to stuprocentową tokenizację systemu płatności: token trafia do banku, bank realizuje płatność i obciąża naszą kartę, a my cieszymy się nowym zakupem. Uniemożliwia to przechwycenie przekazywanych informacji podczas ich transferu; znacząco ogranicza też ich ekspozycję w systemach usługodawcy. Krokiem w stronę prywatności jest również zapowiedź samej marki Apple: firma z Cupertino obiecuje, że nie będzie zbierać informacji dotyczących korzystania z Apple Pay, dzięki czemu wszelkie informacje dotyczące zawieranych transakcji pozostaną znane jedynie jej stronom (tzn. klientowi, obsługującemu go bankowi oraz usługodawcy). W świetle ostatnich afer i wycieków – np. głośnej sprawy Facebooka i Cambridge Analytica – jest to z pewnością krok w dobrym kierunku. Jeżeli ktoś musi obawiać się RODO, to z całą pewnością nie jest to Apple.

Jeżeli natomiast chodzi o obsługę, to cały proces dokonywania płatności nie różni się niczym od płatności kartą. Przykładamy telefon lub tablet do czytnika kart płatniczych, potwierdzamy naszą tożsamość za pomocą Touch ID (lub – w przypadku posiadaczy iPhone X – Face ID)… i gotowe. W przypadku płatności powiązanym ze smartfonem Apple Watchem weryfikacja następuje po wprowadzeniu czterocyfrowego kodu i zbliżeniu smartwatcha do czytnika w sklepie. Kodu nie musimy, naturalnie, wprowadzać za każdym razem; wystarczy raz, po założeniu Apple Watcha na nadgarstek. Kod musimy jednak wprowadzić ponownie jeśli urządzenie straci kontakt z naszą skórą – co jest w pełni zrozumiałe. Apple obiecuje nie wykorzystywać związanych z Apple Pay danych biometrycznych.

W przypadku zagubienia urządzenia użytkownicy mają możliwość natychmiastowego wstrzymania płatności za pośrednictwem usługi Znajdź mój iPhone, iPad, iMac i Apple Watch.

Cały proces można obejrzeć na poniższym nagraniu:

 

Dla kogo jest Apple Pay?

Oprócz odpowiedzi oczywistej – dla posiadaczy sprzętu Apple – na myśl przychodzą jeszcze dwie inne.

Po pierwsze: osoby ceniące wygodę. Wprawdzie posiadanie karty płatniczej jest wygodne – owszem – ale tylko w porównaniu z posiadaniem gotówki. Jeżeli mamy powody, by redukować liczbę przenoszonych w portfelu kart lojalnościowych, to mamy także powody, by redukować liczbę przenoszonych kart płatniczych. Osoby, które posiadają ich kilka – nie wspominając już nawet o kilkunastu – na pewno natychmiast docenią różnicę.

Po drugie: osoby ceniące prywatność. A z czasem będzie ich coraz więcej, bo świadomość tego, w jaki sposób wykorzystywane są pozostawiane przez nas w Internecie dane rośnie właściwie z roku na rok.

Apple Pay a rynek technologii płatności mobilnych

Rynek technologii płatności mobilnych kojarzy się raczej z dość sporym zastojem i trudnościami organizacyjnymi. Dotychczasowe próby jego podbicia nie zakończyły się wprawdzie sromotną porażką – ale trudno też nazwać je wielkim sukcesem. Choć kwestia dostępności usług realizowanych przez największych graczy prezentuje się nieźle (niestety, nie w Polsce), to popularność, szczególnie przy płatnościach NFC (tj. zbliżeniowych płatnościach w sklepach stacjonarnych) i realizacji transakcji przez Internet nadal pozostawia wiele do życzenia – głównie ze względu na komfort obsługi (wciąż dużo łatwiej płaci się kartą).

Jeżeli wierzyć branżowym ekspertom, za zastój technologiczny odpowiada – przynajmniej po części – również Apple. A konkretnie: długotrwały brak Apple na rynku. Wbrew pozorom, stwierdzenie to nie jest tylko i wyłącznie wyrazem ślepego zapatrzenia analityków w potencjał i możliwości technologiczne tej marki; to efekt znajomości rynku i… reakcja na suspens, umiejętnie budowany przez kontrolowane przecieki i zupełnie jawne działania patentowe marki z Cupertino. Apple od wielu lat kompletowało prawa patentowe zabezpieczające technologie niezbędne do uruchomienia Apple Pay; informacje natychmiast trafiały do prasy, każdorazowo budząc ogromne emocje, również u konkurencji.

Ogłoszenie Apple Pay w 2014 r. nadało rynkowi niezbędnej dynamiki i przyspieszyło działania jego pozostałych uczestników, a szybka ekspansja do kolejnych krajów narzuciła grze nowe reguły. Obecnie Apple Pay jest już technologicznym oraz rynkowym liderem; sporym problemem cyfrowej usługi jest jednak nadal jej relatywnie niewielka dostępność. Z Apple Pay skorzystać mogą, co zrozumiałe, wyłącznie posiadacze sprzętu tej marki – i to jedynie tego nowszego (od iPhone’a 6 w górę). Warunkiem jest również bycie klientem jednego ze znajdujących się na liście partnerów Apple banków. W Polsce będą to na razie jedynie mBank, Bank Zachodni WBK i Alior Bank. Ograniczenie to jest jednak ceną, jaką musimy zapłacić za powiększoną wygodę mobilnych płatności. Sądząc po przypadkach pozostałych krajów, lista ta zostanie bardzo szybko poszerzona.

Szerzej o krajobrazie płatności mobilnych na chwilę obecną opowiada Bridget Carey w materiale zrealizowanym dla serwisu CNET. Warto obejrzeć – film daje naprawdę dobry pogląd na stan technologicznego zacofania tego rynku:

 

Kiedy w Polsce?

Jeżeli wierzyć komentatorom, Apple Pay pojawi się w Polsce do końca sierpnia 2018 r., a najprawdopodobniej jeszcze w czerwcu. Podobne wnioski można wyciągnąć obserwując historię usługi: wprowadzenie jej do nowego kraju każdorazowo następowało w krótkim czasie po zapowiedzi. Niedawne uruchomienie jej na Ukrainie (która znalazła się w grupie wymienionych przez Tima Cooka krajów wraz z Polską) daje nadzieję na start na przestrzeni najbliższych kilku tygodni, nie później.

Co do listy obsługiwanych banków – tu wszystko zależy od wewnętrznych ustaleń pomiędzy Apple a reprezentantami poszczególnych instytucji finansowych. Możemy jednak być dobrej myśli: banki, jak wiadomo, nie znoszą konkurencji, a chwilową przewagę jej przedstawicieli starają się nadrabiać natychmiastowymi działaniami (czego najlepszym dowodem jest ostatni boom na fintechy związane z blockchainem i masowa akwizycja tych firm przez banki). Do grupy trzech wymienionych powyżej – powtórzmy: są to mBank, BZWBK i Alior Bank – z pewnością dołączą niedługo kolejne.

Podsumowanie

Płatności mobilne traktuje się często ze sporą dozą sceptycyzmu. Dlaczego mamy płacić telefonem, skoro możemy płacić kartą, w dodatku szybciej i dużo wygodniej? Komu właściwie jest to potrzebne? Czy jest to bezpieczne? A co, jeśli po drodze do sklepu rozładuje mi się telefon? Do tego dochodzi to dziwne spojrzenie ekspedienta/ekspedientki, kiedy pytamy o taką możliwość… Sądzę, że doświadczyli go wszyscy, którzy choćby przez chwilę mieszkali za granicą i próbowali zapłacić w ten sposób.

Patrząc jednak wstecz, nie można nie dostrzec pewnej analogii pomiędzy płatnościami mobilnymi a zbliżeniowymi. Czy podobne wątpliwości nie towarzyszyły nam przy porzucaniu gotówki na rzecz plastikowych kart płatniczych? Chyba każdy z nas zna osoby, które do dzisiaj płacą gotówką. Na paradoks zakrawa jednak fakt, że to właśnie one mogą mieć rację; choć posiadanie przy sobie pieniędzy w bilonie może wiązać się z dyskomfortem, to płatności tego rodzaju nie pociągają za sobą przekazywania danych ani żadnego poważniejszego ryzyka (no – być może za wyjątkiem niepoprawnie wydanej „reszty”…).

Apple Pay ma szansę rozwiązać ten problem; ma również szansę stać się narzędziem „lansu” młodzieży. Jednak jak długo zyskują na tym osoby świadome problemów, tak długo widok nastolatków płacących zegarkiem za kawę w Starbucksie z całą pewnością da się przeboleć.