Już dwa tygodnie minęły od debiutu Apple iPhone SE 2020. W sieci pojawiły się pierwsze recenzje nowego smartfonu, wyróżniającego się swoją niską ceną. Niestety okazuje się, że nowy SE ma jedną wadę, która może przekreślić ten telefon – baterię.

Okej, tytuł może dla niektórych wydawać się clickbaitem. To nie jest tak, że bateria w iPhone SE 2020 kurczy się od samego patrzenia na telefon. Problem jednak pojawia się w przypadku osób, które dość często korzystają ze smartfonu w ciągu dnia.

YouTuber Mrwhosetheboss postanowił przetestować iPhone’a SE na tle iPhone’a 11, Samsunga S20 oraz OnePlusa 8. Efekt? Zaledwie 3 godziny i 46 minut SOT, czyli czasu pracy z włączonym ekranem. Dla porównania OnePlus 8 osiągnął wynik 7:55 h.

 

 

Przypomnijmy najważniejsze informacje o SE 2020, które mają wpływ na jego czas pracy. Smartfon posiada najnowszy procesor Apple A13 (montowany w topowym iPhone 11 Pro), ekran 4,7” o rozdzielczości 1334 x 750 px oraz baterię o pojemności zaledwie 1821 mAh. Jeżeli szukasz dokładnych parametrów, znajdziesz je tu – szczegółowa specyfikacja iPhone SE 2020.

To właśnie niesamowicie mała bateria jest głównym winowajcą i już w dniu premiery zwiastowałem problemy z czasem pracy. Dla porównania, iPhone 11 posiada ogniwo o pojemności 3110 mAh, a wśród już średniobudżetowych smartfonów z Androidem akumulatory o pojemności 4000 mAh to standard.

 

Nawet jeśli wystarczą wam te niecałe 4 godziny z włączonym ekranem, dochodzi element zużycia ogniwa. Z każdym kolejnym cyklem ładowania bateria będzie działać gorzej, a to przełoży się na jeszcze krótszy czas pracy. Raczej nikt nie chce po roku korzystania ratować telefon powerbankiem w środku dnia, a to może okazać się nieuniknione w przypadku SE 2020.

Osobiście mocno liczyłem na iPhone SE 2020. Pierwszy SE służy mi dzielnie już dwa lata, lecz przychodzi czas na zmianę. Niestety, widząc tak słaby czas pracy nowego iPhone’a, jestem zmuszony wrócić do Androida. A szkoda…