Ileż to plugawych słów wypłynęło z naszych ust w kierunku osoby jadącej sąsiednim pasem, która zamiast patrzeć na drogę, to pisze swojej „drugiej połówce” o planach na dzisiejszy wieczór? A ile to razy nas kusiło, żeby pilnie podzielić się z kimś jakąś ważną informacją, podczas gdy w drugiej ręce trzymamy kierownicę? No właśnie… A od rozproszenia się w trakcie jazdy do spowodowania stłuczki (co i tak niekiedy jest najmniejszym wymiarem kary) wcale nie jest daleko.

Dlatego, jak donosi serwis niebezpiecznik.pl, policja z USA, a konkretniej – ze stanu Nevada, chce pozyskać nową broń to walki z kierowcami, których bardziej obchodzą powiadomienia z Facebooka niż bezpieczeństwo swoje i innych uczestników ruchu.

Textalyzer, bo tak wspomniane urządzenie się nazywa, umożliwi stróżom prawa analizę telefonu kierowcy biorącego udział w kolizji drogowej. Textalyzer nie będzie zbierał ani przechowywał żadnych danych osobowych, a jego zadaniem będzie jedynie wydanie werdyktu, czy telefon przed wypadkiem był używany w niedozwolony sposób, czy nie. W związku z tym, urządzenie będzie sprawdzać, czy kierowca przed samym wypadkiem korzystał np. z komunikatorów, Facebooka, gier lub innych aplikacji.

Czy dane zdobyte przez nowego „pomocnika” policji pozwolą wydać klarowny werdykt i orzec winę? Niezupełnie. Przecież z telefonu mógł korzystać np. pasażer. Dlatego wydaje się, że Textalyzer powinien pełnić raczej funkcję wspomagającą niż wydającą wyrok. Póki co, urządzenie nie zostało jeszcze wprowadzone do służby.

A jeżeli już jesteśmy w temacie korzystania z telefonu w czasie jazdy, to przypominamy: Ustawa Prawo o ruchu drogowym, art. 45, ust. 2, pkt. 1: „Zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku.” Bycie złapanym na łamaniu tego zakazu, zgodnie z najnowszym taryfikatorem, będzie nas (kierowców) kosztować 200 zł oraz 5 pkt karnych. I najprawdopodobniej rzucona zostanie na nas niemała ilość klątw ze strony innych kierowców…

A na koniec coś na pobudzenie wyobraźni.

 

 

Źródło: niebezpiecznik.pl