Upadek Builder.ai – od jednorożca AI do osiołka z długami

Startup Builder.ai obiecywał rewolucję w tworzeniu oprogramowania. Założona w 2016 r. brytyjska firma promowała swój produkt jako platformę no-code, która – wspierana przez sztuczną inteligencję – umożliwiałaby niemal każdemu szybkie zbudowanie własnej aplikacji czy strony internetowej.

Start-up zyskał status jednorożca (czyli podmiotu wycenianego na ponad miliard dolarów) już w 2023 roku, dzięki zyskaniu funduszy ocenianych na sumę około 450–500 mln USD. Wśród inwestorów znaleźli się giganci technologiczni i finansowi, m.in. – Microsoft, japońska spółka SoftBank, Katarski Fundusz Inwestycyjny (QIA), jak również Jungle Ventures, Iconiq Capital i WndrCo. Marketing Builder.ai sięgał po hasła typu “tworzenie aplikacji proste jak zamówienie pizzy”, co dodatkowo przyciągało uwagę mediów i klientów.

Wizja vs. rzeczywistość

Mimo szumnych zapowiedzi, sama działalność platformy Builder.ai nigdy nie dorównała hype’owi, jaki udało się jej wokół siebie wygenerować. Już w 2019 roku, na długo przed ostatecznym upadkiem, The Wall Street Journal ujawnił niewygodną prawdę: „AI” w Builder.ai było bardziej chwytem marketingowym niż przełomem inżynieryjnym, określając to jako „cały inżynier, żadne AI”. Raport ten podkreślał znaczną rozbieżność między narracją firmy a jej realną działalnością. Za kulisami, setki programistów w Indiach i na Ukrainie mozolnie kodowało to, co było reklamowane jako „zautomatyzowana magia”. Klienci otrzymywali funkcjonalne aplikacje, ale obietnica automatyzacji była w dużej mierze fikcją – to był po prostu outsourcing przebrany za chatbota AI.

Nawet strona internetowa firmy, która pozostała aktywna mimo niewypłacalności, wyjaśniała, że proces obejmował rozmowę z LLM „Natasha”, po której ludzki deweloper pracował z kodowaniem AI i komponentami, aby stworzyć aplikację. Nadużywana przez marketing firma analogia z klockami LEGO, sugerująca, że „AI składa funkcje aplikacji jak klocki LEGO”, okazała się nietrafiona. Jak szybko zauważyłby każdy fan LEGO, zestawy przechodzą rygorystyczny, całkowicie ludzki proces projektowania, a łączenie komponentów oprogramowania rzadko jest tak proste, często ujawniając niekompatybilności i błędy. Wielu użytkowników zgłaszało, że obietnica „no-code” była myląca, ponieważ nadal wymagana była znaczna wiedza techniczna do rozwiązywania problemów integracyjnych i dostosowywania aplikacji poza podstawowymi szablonami.  

Wielomiesięczne podtrzymywanie fałszywej narracji o AI, mimo wcześniejszych raportów prasowych i wewnętrznych problemów, świadczy o głębokim cynizmie zarządu firmy i braku skutecznego mechanizmu weryfikacji ze strony inwestorów i rynku. Fakt, że firma nadal pozyskiwała setki milionów dolarów po publikacji Wall Street Journal, sugeruje, że inwestorzy albo zignorowali te ostrzeżenia, albo woleli uniknąć konfrontacji z wnioskami dostarczonymi przez audyty wewnętrznej sytuacji firmy. Ta sytuacja podkreśla systemowy problem w ekosystemie startupów, gdzie „hype” i zdolność do „sprzedawania marzeń” są ważniejsze niż realna i przejrzysta innowacyjność oferowanych towarów i usług.

Problemy wewnętrzne i audyty

Za psedo-AI-ową fasadą Builder.ai kryły się poważne problemy z zarządzaniem i rażące nieprawidłowości finansowe. Założyciel start-up’u, Sachin Dev Duggal, w 2024 roku został podejrzanym w śledztwie dotyczącym prania pieniędzy w Indiach. W lutym tego roku na stanowisku CEO zastąpił go Manpreeta Ratia, aczkolwiek Dev Duggal zachował miejsce w zarządzie i infantylny tytuł „Głównego Czarodzieja” – co jednie pogorszyło opinie o sytuacji firmy.  

Sachin Dev Duggal | Fot. ey.com

Start-up dopuścił się także rażących nadużyć finansowych. Builder.ai obniżył swoje prognozy przychodów na drugą połowę 2024 roku o 25% po doniesieniach sygnalistów o zawyżaniu danych sprzedażowych. Co więcej, w prezentacjach dla inwestorów firma twierdziła, że jej przychody w 2024 roku wyniosą 220 milionów dolarów, podczas gdy rzeczywista kwota to zaledwie 55 milionów dolarów – „kreatywna księgowość” raczyła tylko o 300% zawyżyć finansowe prognozy. Wątpliwości wzbudziła także obiektywność przeprowadzonych audytów – poprzedni audytor firmy okazał się znajomym Duggala, co podważało jego bezstronność. Dodatkowo, firma szybko zmieniała małe firmy audytorskie dla swoich zagranicznych spółek zależnych, co jest powszechnie uznawaną „czerwoną flagą” dla inwestorów.  

Wewnętrzna sytuacja w firmie również okazała się daleka od ideału. Recenzje pracowników na platformie Glassdoor były skrajnie negatywne, z tytułami takimi jak „Chaos napędzany AI. Lekcja mistrzostwa w korporacyjnym gaslightingu” czy „Dokument Netflixa w przygotowaniu: Niewłaściwe przywództwo i zdemoralizowana siła robocza”.  Jeden z pracowników doniósł, że był „otwarcie wyśmiewany podczas niedawnych rozmów kwalifikacyjnych po prostu za to, że tam pracował”, co świadczy o fatalnej reputacji firmy w branży.  Jedynym często wymienianym pozytywem było terminowe wypłacanie pensji, co w obliczu obecnej niewypłacalności również stało się pieśnią przeszłości.

Kryzys finansowy i upadłość

Dramatyczny punkt kulminacyjny nastąpił wiosną. Największy wierzyciel Builder.ai, firma Viola Credit, wezwał do natychmiastowej spłaty ogromnego kredytu 50 mln dolarów udzielonego jesienią 2024. Wkrótce potem Viola Credit wyegzekwowała zabezpieczenie – zajęto 37 mln USD z kont Builder.ai. W efekcie na rachunkach firmy pozostało zaledwie 5 mln USD – przy tak niskim poziomie gotówki spółka nie była w stanie regulować bieżących zobowiązań.

Ostatnią deską ratunku miał być ogłoszony wcześniej plan restrukturyzacji, lecz brak płynności finansowej wymusił ostateczne rozwiązanie. 20 maja Builder.ai oficjalnie poinformowało o wezwaniach do restrukturyzacji, co w tej sytuacji oznaczało uruchomienie procedury upadłościowej.

– Firma nie jest w stanie wyjść z historycznych problemów i decyzji, które mocno nadwyrężyły jej finanse – oświadczył w oficjalnym komunikacie aktualny CEO firmy Manpreet Ratia.

Szefostwo zapowiedziało, że priorytetem jest teraz wsparcie pracowników i klientów, a syndyk masy upadłościowej przejmie kontrolę nad procesem upadłościowym. Pracownicy z niedowierzaniem przyjęli wieść, że startup wart przed chwilą miliard dolarów nie ma już żadnych środków finansowych.

Z dziennikarskich ustaleń wynika, że w trakcie ostatnich dni przed upadłością Manpreet Ratia próbował utrzymać firmę „z dwiema cyframi na koncie” – inaczej mówiąc, praktycznie z „zerem dolarów” w banku. Jednocześnie pojawiły się informacje o ogromnych zaległościach: Builder.ai miał długi na poziomie kilkuset milionów dolarów, w tym ok. 85 mln wobec Amazona i 30 mln wobec Microsoftu.

Wnioski i refleksje

Historia Builder.ai wpisuje się w niebezpieczny trend tzw. AI-washingu – czyli nadużywania marketingowych haseł o sztucznej inteligencji dla przyciągnięcia inwestorów i klientów. Pokazuje, że inwestorzy powinni uważnie analizować opinie użytkowników i realistycznie oceniać możliwości technologii, a nie polegać wyłącznie na hasłach. Z punktu widzenia rynku startupów Builder.ai staje się przestrogą: ogromne finansowanie i słynni inwestorzy nie zastąpią transparentności, rzetelności i solidnego modelu biznesowego. Bez nich nawet najbardziej obiecujący projekt może skończyć jak Builder.ai – spektakularnym bankructwem.

źródła: techstartups.com, financialexpress.com, techfundingnews.com


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *