Wydana po raz pierwszy w roku 1961 powieść Paragraf 22 Josepha Hellera błyskawicznie weszła do kanonu literatury amerykańskiej, a dziś uznawana jest za jedną z najlepszych satyr (troszkę śmiesznych, troszkę strasznych – dodajmy dla porządku) traktujących o absurdach wojny i jej destrukcyjnym wpływie na ludzką psychikę. Warto przy tym wspomnieć, że autor podczas II wojny światowej służył w amerykańskim lotnictwie i część przedstawionych czytelnikom wydarzeń oparł o swoje wspomnienia z tego właśnie okresu. Tym bardziej więc nie powinno dziwić, że bohaterom jego powieści daleko do archetypowej drużyny dziarskich żołnierzy – gdy poznajemy heroicznych pilotów, ich stan psychiczny jest już na tyle zły, że U.S. Army niezwłocznie powinna cały ten gang wysłać na paromiesięczny pobyt w miłym i cichym sanatorium, a nie zmuszać do kolejnych lotów bojowych. 

Paragraf 22 załapał się już na ekranizację – w 1970 roku temat próbował udźwignąć Mike Nichols (Kto się boi Virginii Woolf, Anioły w Ameryce), ale w moim przekonaniu był to średnio udany projekt. Powieść jest dość obszerna i upchnięcie jej w dwugodzinnym filmie zwyczajnie nie mogło się udać. Teraz jednak za nową wersję zabrał się sam George Clooney, a całość ma mieć formę mini-serialu dostępnego na platformie Hulu. 

 

 

George Clooney zajął się tylko produkcją, lecz jest także jednym z reżyserów serii oraz wcielił się w postać niesławnego porucznika/pułkownika/generała Sheisskopfa. Na ekranie zobaczymy także Kyle’a Chandlera oraz Hugh Laurie, więc obsada zapowiada się obiecująco.  Pozostaje tylko trzymać kciuki by twórcy tylko sprostali wyzwaniu, lecz także by zbytnio nie wygładzili obrazoburczego klimatu powieści. Przekonamy się o tym już 17 maja.

 

– Ciekawe, co on takiego zrobił, że na to zasłużył – ubolewał chory na malarię chorąży z tyłkiem pokąsanym przez komary, kiedy siostra Cramer spojrzała na termometr i odkryła, że żołnierz w bieli nie żyje.

– Poszedł na wojnę – spróbował odpowiedzieć pilot myśliwca ze złotawym wąsikiem.

– Wszyscy poszliśmy na wojnę – odparł Dunbar.

– O to właśnie chodzi – powiedział chory na malarię chorąży. – Dlaczego akurat on? W tym systemie kar i nagród nie widać żadnej logiki. Spójrzcie, co mnie się przytrafiło. Gdybym złapał za te pięć minut rozkoszy na plaży syfilisa albo trypra, można by mówić o jakiejś sprawiedliwości, tymczasem ugryzł mnie ten cholerny komar. Malaria! Kto mi powie, dlaczego malaria ma być skutkiem rozpusty? – kręcił głową zdumiony chorąży.

– A co ja mam powiedzieć? – wtrącił Yossarian. – W Marakeszu wyszedłem kiedyś wieczorem z namiotu, żeby sobie kupić cukierków, i złapałem tego twojego trypra, kiedy pewna dama z Kobiecego Korpusu Pomocniczego, którą pierwszy raz widziałem na oczy, wciągnęła mnie w krzaki. Miałem naprawdę ochotę na cukierki, ale czy mogłem odmówić?

– To rzeczywiście wygląda na mojego trypra – zgodził się chorąży – a ja tymczasem nadal mam czyjąś malarię. Chciałbym przynajmniej raz zobaczyć jakiś porządek w tych sprawach, tak żeby każdy dostał dokładnie to, na co zasłużył. Nabrałbym może trochę zaufania do wszechświata.

przełożył: Lech Jęczmyk