Wielu wyznawców filozofii „Kiedyś to było” posiada swoją listę klasyków, których „odświeżanie” lub przynajmniej próba takiego działania jest sprawą osobistą i honoru najwyższego. Chociaż sam taką listę posiadam i jest ona dość krótka, to jednak seria komedii z Leslie Nielsenem w roli głównej o tytule Naga broń na niej się znajduje. Dlatego też informację o reboocie serii z Liamem Neelsonem (Leslie Nielsen, Liam Neeson – ładnie się to ułożyło, nie powiem) przyjąłem z lękiem, ale też nadzieją. Pierwsza zapowiedź filmu nieco szalę przechyliła w tym drugim kierunku.
Twórcy filmu: Akiva Schaffer, będący nie tylko reżyserem, ale też współscenarzystą, Dan Gregor oraz Doung Mand (współscenarzyści) zdecydowali, że film opowiadał będzie o Franku Drebinie… Juniorze – synu „oryginalnego” Franka Drebina, w którego wcielał się Nielsen. Trailer pokazuje nieco absurdalną scenę, jak młody Drebin rozprawia się z przestępcami w mundurku szkolnym. Czy to jednak fantazja samego Drebina, czy jego modus operandi, któremu daleko do tego, co reprezentował równie gapowaty, co skuteczny ojciec? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że film wydaje się być pewnego rodzaju hołdem dla poprzednich bohaterów i odgrywających ich aktorów, co świetnie oddaje jedna ze scen trailera.
Fani serii, w tym piszący te słowa, boją się jednak, czy nowa Naga broń będzie w stanie oferować ten sam poziom absurdalnego humoru, pełnego gagów sytuacyjnych, niekiedy ocierającego się o granice dobrego smaku. Leslie Nielsen sprawdzał się tutaj perfekcyjnie nie tylko odgrywając swoją rolę, ale też pełniąc rolę narratora, dzielącego się z widzami swoimi przemyśleniami nierzadko łamiąc czwartą ścianę.
Czy Liam Neeson wraz z „nowym pokoleniem” Wydziału Zabójstw będzie w stanie osiągnąć poziom komedii z przełomu lat 80. i 90.? Dowiemy się 1 sierpnia, gdyż wtedy nowa Naga broń trafi na ekrany kin.
Dodaj komentarz