Badacze kosmosu i obiektów astralnych najwyraźniej nie przywiązują wagi do tak prozaicznych kwestii, jak sezon ogórkowy i nawet w wakacje nie odrywają wzroku od nieboskłonu. I widać tego efekty – w sierpniu przedstawiono światu dwa ważne odkrycia, które może nie zmienią naszego życia w najbliższym czasie, ale mogą być bardzo istotne w dalekiej przyszłości, gdy finalnie uda nam się rozgryźć kwestię podróżowania po kosmosie z prędkością większą od światła. 😉

Pierwsi zabłysnęli nasi rodzimi naukowcy, pracujący na Uniwersytecie Warszawskim. Zespół pod przewodnictwem dr Doroty Skowron zdołał stworzyć pierwszą trójwymiarową mapę naszej galaktyki – nie jest to mapa idealnie dokładna, ale i tak stanowi gigantyczny krok w badaniu budowy Drogi Mlecznej. Największym problemem jest tu oczywiście perspektywa – jesteśmy mieszkańcami tej własnie galaktyki, więc widzimy ją „od środka” i żadna, nawet najbardziej nowoczesna sonda nie może nam tu przyjść z pomocą. Warszawscy badacze podeszli jednak to tematu od zupełnie innej strony. Do mapowania Drogi Mlecznej wykorzystano cefeidy klasyczne – to największe i najjaśniejsze gwiazdy znajdujące się w naszej galaktyce, wyróżniające się nie tylko młodym wiekiem (cóż to jest 250 mln lat w skali istnienia wszechświata), ale także pulsacyjną naturą emisji świetlnej. Dzięki temu można z dużą precyzją ustalić, w jakiej odległości od naszej planety się znajdują. W tym zadaniu dużą pomocą okazał się prowadzony przez prof. Andrzeja Udalskiego projekt OGLE, czyli The Optical Gravitational Lensing Experiment, który z pomocą teleskopu w Obserwatorium Las Campanas w Chile zbadał ponad 2400 cefeid, zyskując potrzebne do projektu dane.

 

 

Na podstawie okresu pulsacji możemy wyznaczyć jasność rzeczywistą cefeidy i porównując ją z jasnością obserwowaną gwiazdy obliczamy precyzyjnie jej odległość. Pewnym utrudnieniem w uzyskaniu dokładnych wyników jest pochłanianie światła na drodze od gwiazdy do obserwatora ziemskiego, ale astronomowie radzą sobie z tym problemem przez wykonywanie obserwacji w zakresie promieniowania podczerwonego, gdzie pochłanianie jest bardzo małe. Odległości do cefeid można wyznaczyć z dokładnością lepszą niż 5%”  – wyjaśnia dr Dorota Skowron. 

Droga Mleczna to galaktyka spiralna, w centrum której znajduje się charakterystyczne zgrubienie, dające początek czterem obracającym się wokół jego osi ramionom. Średnica utworzonego w ten sposób dysku ma skromne 120 tysięcy lat świetlnych, natomiast nasz układ planetarny znajduje się odległości 27 tysięcy lat świetlnych od centrum galaktyki. Dzięki polskim badaczom udało się potwierdzić, że nasze Słońce unosi się ok. 50 lat świetlnych nad płaszczyzną dysku oraz udowodnić zróżnicowaną grubość samego dysku – na wysokości naszego systemu planetarnego ma on wysokość ok 500 lat świetlnych, natomiast przy brzegach nawet do 3000 lat świetlnych. Jednak najciekawszym odkryciem okazało się ustalenie kształtu naszej galaktyki, która okazuje się zaginać przy swoich końcach. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być różne – spotkania lub oddziaływania z innymi galaktykami, gaz międzygalaktyczny lub wpływ ciemnej materii. 

 

Drugim istotnym odkryciem pochwaliło się NASA. Dzięki śledzącemu przestrzeń kosmiczną teleskopowi TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), astronomom udało się odkryć 31 egzoplanet, czyli planet krążących wokół gwiazd innych niż nasze Słońce. Wśród wielu zarejestrowanych obiektów, najciekawiej prezentuje się planeta o mało inspirującej nazwie GJ 357d. Planeta znajduje się gwiazdozbiorze Hydry i krąży wokół czerwonego karła, gwiazdy o masie trzykrotnie mniejszej od Słońca.

 

 

Dla odmiany GJ 357d jest obiektem sześciokrotnie większym od Ziemi, więc jej grawitacja mogłaby złamać nawet najmocniejszego śmiałka, który postawiłby na niej nogę. Jednak dzięki optymalnej odległości od swojej gwiazdy na „Drugiej Ziemi” może występować woda w stanie ciekłym, czyli najważniejszy element niezbędny do podtrzymania życia (a przynajmniej, życia w formie jaką znamy). Jednak nieprędko będziemy mieli okazje „organoleptycznie” sprawdzić gościnność odkrytej planety – GJ 357d znajduje się w odległości 31 lat świetlnych od Ziemi, więc póki nie wynajdziemy napędu nadprzestrzennego, napędu Warp lub nie opanujemy sztuki tworzenia tunelów podprzestrzennych nie ma szans, by wysłać tam ekipę badawczą.

 

źródło: NASA, Uniwersytet Warszawski