„Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych” – znany cytat? No pewnie, że znany. Okazuje się (chociaż jakby o tym pomyśleć trochę dłużej, to nie jest to jakieś specjalne zaskoczenie), że Facebook także wprowadził zasadę żywcem wyjętą z Folwarku Zwierzęcego Orwella. Wall Street Journal dotarł bowiem do programu XCheck.

W trakcie śledztwa dziennikarzy Wall Street Journal, udało się dotrzeć do zasad programu, który nazwany został XCheck. Jego założenia są bardzo proste – osoby znajdujące się na tej swoistej „białej liście” mogą bez żadnych konsekwencji publikować wpisy będące sprzeczne z zasadami społeczności Facebooka. W skrócie – za które każdy „szaraczek” dostałby ostrzeżenie lub bana od moderatorów, a post i nierzadko konto takiego gagatka, pewnie zostałyby usunięte. Dochodzenie zaczęło zataczać coraz szersze kręgi, aż wreszcie doszło do konfrontacji dziennikarzy z Facebookiem i w opublikowanym przez firmę raporcie stwierdzono, że owszem, w przypadku kilku wybranych członków społeczności obowiązują takie zasady i Facebook nie egzekwuje od nich przestrzegania zasad społeczności.

Tylko że w tym przypadku „kilku” oznacza… 5,8 miliona użytkowników. Wśród nich znajdują się aktorzy, artyści, sportowcy, politycy, dziennikarze, influenserzy oraz wiele innych osób rangi VIP. Patrząc przez pryzmat prawie 3 miliardów użytkowników Facebooka, niecałe 6 milionów to może faktycznie niewiele. Tyle że zazwyczaj są to osoby o ogromnym wpływie, obserwowane przez setki tysięcy, nawet miliony użytkowników serwisu Zuckerberga. Osoby mogące bezkarnie publikować kłamstwa, dezinformację, a nawet (w skrajnych przypadkach) pornografię.

Za powstaniem XCheck stoi bardzo prosty powód. Program miał służyć do gaszenia „PR-owych pożarów”, czyli sytuacji, w której jakiś celebryta zacząłby robić zamieszanie w związku z usunięciem jego wpisu lub konta. A że za każdym takim VIP-em stoją legiony fanów, to pożar mógłby dość szybko się rozprzestrzenić po platformie społecznościowej. Obecność na liście XCheck sprawia, że niezgodny z regulaminem wpis zostaje oflagowany przez algorytm jako niezgodny z zasadami, ale moderacja (do analizowania treści osób z XCheck ponoć wyodrębniona została osobna grupa „lepiej wyszkolonych pracowników”) ma go nie ruszać. Albo ewentualnie zareagować po dłuższym czasie.

W przypadku tej drugiej decyzji przywołano przypadek Neymara, piłkarza reprezentacji Brazylii oraz Paris Saint-Germain. Po oskarżeniach o gwałt, opublikował na swoim fanpejdżu wideo, na którym znajdywała się naga kobieta – oskarżycielka. Normalnie wideo zostałoby usunięte niemal w oka mgnieniu. W przypadku Neymara, wideo „wisiało” na stronie przez ponad jeden dzień, a konto, które zgodnie z zasadami Facebooka powinno zostać usunięte, nie odniosło żadnego uszczerbku. W efekcie udostępnione przez piłkarza wideo zostało wyświetlone przez ponad 56 milionów ludzi, a 6000 osób przekazało je dalej.

Wygląda na to, że program Facebooka zamiast „gasić pożary”, wywołał jeden (przynajmniej na ten moment), ale za to dość sporych rozmiarów. Nie tylko dlatego, że lista VIP-ów rozrosła się do poziomu pozwalającego moderatorom na sprawdzanie mniej niż 10% oflagowanych wpisów. Sprawą zainteresowała się także Rada Nadzorcza Facebooka, która już od dłuższego czasu starała się egzekwować bardziej przejrzyste zasady dla wszystkich użytkowników. Dokumenty ze śledztwa zostały też przekazane Komisji Bezpieczeństwa i Nadzoru, a także Kongresowi.

 

Źródła: wall street journal, arstechnica