Wiecie co się liczy w internetowym „dziennikarstwie”? Kliki w artykuł. A żeby artykuł „się klikał”, to musi mieć tytuł, który do tego zachęci. A to co przeczytamy po otwarciu linka? Z tym bywa różnie. Czasem krzykliwy i emocjonalny tytuł ma niepokojąco mało wspólnego z ogólnym przesłaniem newsa lub innego tekstu. Zamieszanie wokół pandemii dość mocno uwypukliło ten problem.

Ludzie w social mediach lubią się dzielić tym, co znajdą w Internecie. Jednak nierzadko jakiś tekst „share’owany” jest impulsywnie, bez przeczytania go i pod wpływem „clickbaitowego” „tytułu, co może prowadzić do rozsiewania dezinformacji. W związku z tym Facebook przedstawił nową funkcję, która obecnie znajduje się na etapie testów. Założenie jest proste: jeżeli platforma wykryje, że pragniesz podzielić się jakimś tekstem, uprzednio nie czytając go (jeżeli mam być bardziej dokładny – nie otwierając go), przed oczami pojawi się specjalny komunikat. Ten zaś oznajmi, że dzielimy się artykułem bez przeczytania go, przez co pomijamy wiele kluczowych dla niego faktów. I tutaj mamy wybór: albo mamy porady od ekipy Zuckerberga tam gdzie treść umieszczanego na naszej tablicy tekstu i publikujemy go, albo otwieramy go, czytamy i podejmujemy decyzję w oparciu o świeżo zdobytą wiedzę.

 

 

Pomysł wydaje się całkiem ciekawy, ale nie jest zbyt oryginalny. Podobną funkcję przetestował i wprowadził już we wrześniu ubiegłego roku Twitter. Przeprowadzone przez „ćwierkającą” platformę badania pokazały, że użytkownicy o 40% częściej klikali w artykuł, kiedy zobaczyli powiadomienie. O 1/3 natomiast wzrosła liczba osób, która czytała artykuł zanim zdecydowała się podzielić nim na swojej tablicy. Można więc stwierdzić, że funkcja swoje zadanie spełniła. Czy podobnie będzie w przypadku Facebooka? Z pewnością dowiemy się po testach.

 

 

źródło: pcmag, techradar, twitter