Intrygujący projekt na YouTube zwrócił uwagę miłośników paleontologii i fanów serii „Jurassic Park”. Twórca CoolioArt, specjalista od efektów wizualnych, opracował realistyczną wersję welociraptorów zgodną z aktualnym stanem wiedzy naukowej. Przy użyciu oprogramowania Blender oraz After Effects, CoolioArt przekształcił kultowe sceny z 1993 roku, w tym słynną sekwencję w kuchni, prezentując widzom drapieżniki, jakimi mogłyby być naprawdę – wielkimi, upierzonymi drapieżnikami przypominającymi kruki napompowane super-sterydami rodem z laboratorium szalonego naukowca.

Kiedy Steven Spielberg tworzył adaptację powieści Michaela Crichtona, opierał się na ówczesnych badaniach paleontologicznych. W latach 90. XX wieku dominował pogląd, że dinozaury były łuskowatymi gadami. Dopiero późniejsze odkrycia potwierdziły, że wiele z nich, w tym raptory, miało pióra. Filmowe wersje tych drapieżników nie mogły więc oddać pełni ich prawdziwego wyglądu.

CoolioArt podkreśla te różnice, zaznaczając, że filmowe „welociraptory” powinny być klasyfikowane jako Deinonychusy, a nie Velociraptor mongoliensis. Deinonychusy były znacznie większe niż ich mongolskie odpowiedniki, osiągając do 1,5 metra wysokości. Ich wygląd i zachowanie bardziej przypominały współczesne ptaki drapieżne.

 

Twórca nie tylko przekształcił modele dinozaurów, ale także zadbał o szczegóły, takie jak realistyczne ruchy i interakcje z otoczeniem. Odbicia raptorów w lśniących powierzchniach kuchni zostały poprawione, a dialogi zmodyfikowane, aby zachować naukową precyzję. W wersji CoolioArt młody Tim nazywa dinozaury Deinonychusami, zgodnie z aktualnymi ustaleniami paleontologicznymi.

 

Przeróbka CoolioArt spotkała się z entuzjastycznym odbiorem. W dwa tygodnie osiągnęła prawie 900 tysięcy wyświetleń na YouTube. Użytkownicy chwalili precyzję, realizm i kreatywność projektu. Jeden z paleontologów określił pracę jako „fenomenalną”, zwracając uwagę na szczegóły, takie jak ptasie ruchy raptorów. W komentarzach pojawiły się prośby o stworzenie pełnej „aktualizacji” całego filmu. Sam CoolioArt żartobliwie odpowiedział, że podejmie się tego zadania, gdy film zdobędzie „septylion polubień”.

Z perspektywy fanów seria „Jurassic Park” od zawsze balansowała między nauką a widowiskowością. Oryginalny film Spielberga starał się być wierny wiedzy tamtych czasów, ale kolejne odsłony, zwłaszcza trylogia „Jurassic World”, bardziej koncentrowały się na efektownych scenach niż na naukowej dokładności. Dopiero w „Jurassic World: Dominion” (2022) wprowadzono bardziej naukowo uzasadnione projekty dinozaurów, takie jak Pyroraptor czy Therizinosaurus. Niemniej fabularne słabości filmów pokazały, że paleo-realizm sam w sobie nie wystarczy, aby stworzyć kinowy hit.

 

Nadchodzący film „Jurassic World Rebirth”, zaplanowany na lipiec tego roku, zapowiada się jako kolejna próba pogodzenia nauki z efektownością. . Według scenarzysty Davida Koeppa film ma być „oparty na prawdziwej nauce”, choć nie zrezygnuje z tradycyjnych elementów widowiskowych, które definiowały serię od lat. Trzymam kciuki za dotrzymanie tej obietnicy, ale szczerze przyznam, że cudów się nie spodziewam.

Praca CoolioArt rzuca nowe światło na sposób, w jaki przedstawiamy dinozaury w popkulturze. Choć jako widzowie przyzwyczailiśmy już się wizji raptorów jako niebezpiecznych gadów, projekty bazujące na aktualnej wiedzy paleontologicznej udowadniają, że te upierzone drapieżniki mogły być jeszcze bardziej groteskowe i przerażające.