Odchodząca administracja Joe Bidena wprowadziła nowe ograniczenia eksportowe dotyczące zaawansowanych technologii półprzewodnikowych, obejmujące również Polskę. Decyzja ta plasuje nasz kraj w grupie państw z ograniczonym dostępem do najnowszych chipów AI, co może wpłynąć na rozwój technologiczny i konkurencyjność Polski na arenie międzynarodowej.

Polska objęta restrykcjami

Zgodnie z informacjami opublikowanymi w Federal Register oraz na stronie Białego Domu, Polska została objęta restrykcjami, które limitują dostęp do najnowocześniejszych technologii AI. Na pierwszy rzut oka nie brzmi to tragicznie – limit 50 tysięcy kart graficznych z możliwością zwiększenia do 100 tysięcy może wydawać się wystarczający. Jednakże, jeśli poważnie myślimy o sztucznej inteligencji jako narzędziu do lokalnych zastosowań – w medycynie, administracji czy przemyśle – ten limit może okazać się niewystarczający.

Jeśli jednak spojrzeć na rozwój AI w skali globalnej, ten limit to jak przypomnienie: „macie prawo budować małe rzeczy dla siebie, ale o globalnych zastosowaniach czy ambicjach tworzenia superinteligencji możecie zapomnieć”. Jak podkreślono w oficjalnym komunikacie, limit ma „zapewnić, że amerykańska technologia wspiera lokalne przedsiębiorstwa i rządy, ale nie trafia w ręce potencjalnie konkurencyjnych podmiotów rozwijających zaawansowaną AI”. Trochę słabo, biorąc pod uwagę to, za jak wielkich sojuszników USA się uważamy.

NVIDIA się nie zgadza

NVIDIA, jako jeden z głównych producentów zaawansowanych chipów AI, wyraziła swoje zaniepokojenie wprowadzeniem tych restrykcji. Przedstawiciele firmy ostrzegają, że mogą one osłabić codzienne komputery na całym świecie bez faktycznego zwiększenia bezpieczeństwa narodowego. Jak donosi Bloomberg, NVIDIA stanowczo sprzeciwia się nadchodzącym ograniczeniom eksportu chipów przez Biały Dom, opisując je jako pospieszny plan, który może ostatecznie wykroczyć daleko poza pierwotny cel.

Decyzje takie jak ta pokazują, że w światowej hierarchii znajdujemy się w drugiej kategorii. Możemy marzyć o rozwoju AI, snuć opowieści o innowacyjności, ale rzeczywistość jest bezlitosna. Restrykcje takie jak te przypominają nam, że geopolityczne interesy i postrzeganie naszego kraju przez globalnych graczy są o wiele bardziej wymowne niż jakiekolwiek wystąpienia naszych polityków i to niezależnie z której strony sceny.

Polskie rządy, a sprawa polska

Nie można nie zauważyć, że znaleźliśmy się w tzw. żółtej strefie. To nie jest miejsce dla liderów technologicznych. To przestrzeń dla krajów, które mają być odbiorcami technologii, a nie jej twórcami. Nie jesteśmy w lidze tych, którzy decydują o kształcie przyszłości AI, ale wśród tych, którym daje się jej kontrolowaną wersję. W świetle ostatnich doniesień dotyczących działań polskiego rządu w kwestii wspierania nauki i innowacyjności w Polsce wygląda to jeszcze słabiej.

To wszystko rodzi pytanie, dlaczego tak się stało? Czy nie byliśmy w stanie przekonać sojuszników, że mamy potencjał i kompetencje, by brać udział w wyścigu technologicznym? Czy sami spowodowaliśmy, że postrzega się nas jako kraj drugiej kategorii? Ta żółta strefa, to w mojej ocenie żółta kartka dla naszych włodarzy i absolutnie proszę nie wiązać tej opinii z jakimikolwiek sympatiami politycznymi. Wszystkie rządy III RP dołożyły swoją cegiełkę do obecnej sytuacji. Przykre w kraju, którego inżynierowie pracują po całym świecie i cieszą się bardzo dużym uznaniem.

Ta decyzja to gorzka pigułka do przełknięcia. Pokazuje, jak wygląda nasza realna pozycja w globalnej gospodarce i polityce technologicznej. To nie bajki o innowacyjności i aspiracjach budują nasz wizerunek na świecie, ale konkretne decyzje, jak ta o ograniczeniu dostępu do najnowszych chipów AI. Być może czas przestać opowiadać sobie historie o naszej wyjątkowości, a zacząć działać tak, by na nią faktycznie zasłużyć.

Źródła: Bloomberg, US Department od Commerce