Jakiś czas temu, pisząc o notebookach dla managerów (a także w poradniku Notebooki dla firm. Na co należy zwrócić uwagę przed, po i w trakcie zakupu?) wspominaliśmy o tzw. reprezentacyjnej funkcji notebooków. Laptop – pisaliśmy – to nie tylko parametry techniczne czy osiągi w benchmarkach. To również konkretna – i bardzo istotna – część naszego wizerunku. Czas przyjrzeć się temu zagadnieniu nieco bliżej…

Funkcja reprezentacyjna notebooków

W przypadku większości notebooków prawdziwym okazuje się ostatecznie stare jak świat porzekadło: „Liczy się wnętrze”. Parametry są istotne. Podobnie – osiągi. To powiedziawszy, istnieją określone grupy odbiorców, w tym także – przedstawiciele konkretnych zawodów, dla których wygląd zewnętrzny ma duże znaczenie. Producenci notebooków – tych z wyższej półki – doskonale zdają sobie z tych potrzeb sprawę. Efektem ich starań są notebooki o nienagannej prezencji, skierowane dokładnie do tej grupy odbiorców, która docenia znaczenie dobrego designu i potrafi zrobić z niego użytek.

Nie tylko dla managerów

Najbardziej oczywistym przykładem takiej grupy są – naturalnie – managerowie. Ponieważ do ich obowiązków należy m.in. reprezentowanie firmy na spotkaniach biznesowych, w delegacjach, na szkoleniach i konferencjach, nie mogą pozwolić sobie na zakup niereprezentacyjnego laptopa. Notebook (i przeznaczone do jego przenoszenia etui) staje się nie mniej ważną częścią ich wizerunku niż np. nienagannie skrojony garnitur albo markowy zegarek. W najlepszym wypadku źle dobrany notebook może narazić taką osobę na śmieszność. W najgorszym? Poważnie osłabić jej profesjonalny wizerunek – a co za tym idzie: szanse na sukces w uzależnionych od niego sytuacjach.

Inną grupą zwracającą szczególną uwagę na wygląd notebooka są artyści i projektanci. Przeznaczone dla nich laptopy najczęściej charakteryzują się doskonałym wykończeniem – częstokroć z niewielkim twistem (np. lekko różową obudową – dla lubiących ten kolor – jak jest to w przypadku niektórych MacBooków). Lekarze natomiast prawie na pewno zdecydują się na obudowę w kolorze bieli – o ile, oczywiście, będą mieć wybór, bo większość sprzętu projektowanego dla służby zdrowia (z antyseptyczną obudową itp.) jest biała. Z kolei profesjonalni gracze prawdopodobnie postawią na coś bardziej niestandardowego. Przeznaczone dla nich notebooki często charakteryzują się obudową przywodzącą na myśl raczej kadłub statku kosmicznego niż typowy laptop. Ich wybór jest w pełni uzasadniony: nawet jeżeli turnieje rozgrywane są na maszynach organizatorów, to prywatne maszyny e-sportowców pomagają w tworzeniu odpowiedniego wizerunku w oczach fanów. Niestandardowe notebooki gamingowe, szczególnie o trudnej do zdobycia konfiguracji, budzą zarówno podziw, jak i drobne ukłucia zazdrości – zupełnie jak tuningowane samochody wśród fanów motoryzacji. Informacje o sprzęcie danego zawodnika często podawane są do publicznej wiadomości, stając się częścią jego profilu na stronach poświęconych e-rywalizacji.

 

Obudowa to nie wszystko

Wizerunek użytkownika buduje nie tylko wygląd zewnętrzny notebooków. Konkretne znaczenie ma również marka i wybrany przez nas model: z każdą z nich kojarzone są bowiem inne cechy i wartości. I choć często słyszy się, że skojarzenia te są raczej kwestią dobrze przeprowadzonej kampanii marketingowej, nie do końca jest to prawdą: za reputacją producentów konkretnego sprzętu idzie bowiem częstokroć wieloletnie doświadczenie i określona historia produktów. Jeżeli więc markę Lenovo kojarzy się z najwyższej klasy sprzętem dla profesjonalistów, Dell – z niezawodnością, HP – z przełomowością rozwiązań i branżowymi tradycjami, Apple zaś – z innowacyjnością i świetnym designem, to nie dlatego, że „dział marketingu zrobił robotę”, ale właśnie przez wzgląd na specyfikę ich produktów i oferowanych przez nie rozwiązań.

Kojarzone z konkretnym produktem czy producentem lub marką wartości określa się niekiedy mianem „świata produktu”. W skrócie: choć może to zabrzmieć paradoksalnie, chodzi o to, iż posiadanie danego produktu nie ogranicza się tylko i wyłącznie do jego posiadania. Z faktem tym wiążą się bowiem określone emocje – a czasami też poczucie przynależności do pewnej grupy. Ktoś, kto korzysta z notebooków Lenovo, może być więc odbierany jako człowiek biznesu i profesjonalista w swojej dziedzinie. Z kolei zabierając na spotkanie z partnerem biznesowym laptopa Dell, mówimy mu – chcąc nie chcąc – iż stawiamy na stabilność, bezpieczeństwo i inne związane z tą marką wartości. Choć może wydawać się to przesadą – mechanizm ten działa w wielu wypadkach poza naszą świadomością albo na jej pograniczu – badania psychologów reklamy dowiodły, iż rzeczywiście mamy tendencję, by przenosić wartości kojarzone z daną marką (samochodu, komputera, zegarka) na korzystającą z produktu osobę.

I tak jak możemy – idąc popracować do kawiarni – chcieć podkreślić swoją wyjątkowość nietypowym strojem czy wyglądem, tak też możemy… po prostu zabrać ze sobą MacBooka. Naturalnie nie robimy tego celowo. Ale jeśli korzystał z niego Dr House – to dlaczego nie my? Choć efekt ten jest po części wynikiem bardzo dobrze przemyślanej strategii lokowania produktu w odpowiednio dobranych dziełach kultury (najczęściej filmach i serialach), to pamiętajmy, że w technice tej nie chodzi o pokazywanie danego produktu gdziekolwiek i komukolwiek. Jego twórcy celowo umieszczają go w rękach postaci o określonych cechach charakteru. Jeżeli cechy te zbiegają się z naszymi – a zarazem dany sprzęt pozwala nam na realizację naszych zawodowych czy osobistych ambicji (np. świetnie nadaje się do projektowania grafiki) – to wybór staje się prosty i czyni notebooka naturalnym przedłużeniem naszego osobistego czy profesjonalnego wizerunku.

Notebook a status społeczny właściciela

Posiadanie określonego modelu notebooka – lub notebooka określonej marki – może stanowić też subtelny sposób na podkreślenie swojego statusu społecznego. Subtelny – ponieważ komunikat, który w ten sposób wysyłamy, nie trafi najprawdopodobniej z równą siłą do każdego. Dotrze on natomiast z całą pewnością do „wtajemniczonych”: tych, którzy znają dany produkt, jego cenę – a więc jeden z podstawowych wyróżników statusu społecznego właściciela – oraz związane z nim wartości. Nie zrozumieją go natomiast osoby zupełnie niezainteresowane tematem: np. takie, które nie wiedzą, z czym kojarzone są w środowisku biznesowym notebooki Lenovo lub ile kosztuje sprzęt marki Apple.

 

Ekskluzywność

Z ceną notebooka wiąże się jeszcze jeden – nie mniej ważny – aspekt wizerunkowy: jego ekskluzywność. Choć ekskluzywność nie jest kwestią tylko i wyłącznie ceny (składa się na nią również m.in. jego ograniczona dostępność), to naiwnością byłoby twierdzić, iż nie gra ona tutaj żadnej roli. Pod tym względem laptopy przypominają nieco najdroższe zegarki czy garnitury. Już sam fakt, że nie każdego stać na zakup danego sprzętu podnosi jego wartość w oczach potencjalnych nabywców. Cena produktu często stanowi jedną z najważniejszych składowych jego wizerunku, a polityka cenowa danej marki określa nie tylko jej zyski czy pozycję na rynku, ale też status społeczny wybranej grupy odbiorców. Choć dla wielu brzmi to niewiarygodnie, wysoka cena sprzętu może być nie gorszym argumentem za jego zakupem niż cena niska.

Ale ekskluzywne są nie tylko najdroższe modele; dużym powodzeniem jako element wizerunku cieszą się też serie limitowane i… notebooki sprzed lat. Ten ostatni trend jest wprawdzie raczej marginalny – siłą rzeczy notebooki nie należą do najbardziej długowiecznych produktów na świecie. Ruch ten dużo silniej zaznacza się wśród posiadaczy komputerów stacjonarnych czy (zwłaszcza!) amatorów akcesoriów elektronicznych. Jest jednak tylko kwestią czasu, aż zawładnie i tym rynkiem – a już dziś pewną popularnością cieszą się obudowy w stylu retro czy wystylizowane na starsze lub używane modele (np. Lenovo ThinkPad 25). Jest to wprawdzie trend raczej konsumencki niż biznesowy. W praktyce jednak nie ma właściwie przeszkód, by z czasem przeniknął również do środowisk biznesowych, zwłaszcza tych, które – jak np. startupy czy przedsiębiorstwa z sektora MŚP – stawiają raczej na nieformalne relacje i swobodę stylu w miejscu pracy.

Kontrekskluzywność?

Wizerunek można budować nie tylko poprzez korzystanie z modeli notebooków konkretnych marek – równie ciekawym rozwiązaniem jest odmowa korzystania ze sprzętu którejkolwiek z nich. „Odmowa” – ma się rozumieć – bardzo powierzchowna, bo polegająca głównie na zakupie notebooków pozbawionych umieszczonego w widocznym miejscu logotypu, ewentualnie na jego zasłonięciu lub (rzadziej) zatarciu; niemniej – zawsze pewnego rodzaju odmowa. Rozwiązanie to, z zasady niespotykane wśród przedstawicieli dużych, międzynarodowych firm o ustalonej renomie, zyskuje powoli na popularności, głównie wśród startupowców z Doliny Krzemowej i osób z małych i średnich przedsiębiorstw. Bo przecież jeżeli Mark Zuckerberg może przyjść na spotkanie z inwestorami w bluzie z kapturem, to dlaczego nie miałby zakleić logo na swoim laptopie ulotkami reklamującymi festiwal Burning Man? Inną kwestią pozostaje natomiast to, czy jego partnerzy biznesowi odbiorą to dobrze.

Podsumowanie

Przekonanie, że w przypadku notebooków liczy się głównie wnętrze, a to, co na zewnątrz nie ma znaczenia odchodzi powoli do przeszłości – nie tylko na Zachodzie, ale i w Polsce, gdzie coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie sprawę ze znaczenia wizerunku w swoich codziennych i biznesowych relacjach. Przekonanie, że znaczenie mają głównie parametry jest najprawdopodobniej czymś, co pozostało nam z czasów, gdy pracowaliśmy głównie na komputerach stacjonarnych. Ich przenoszenie nie było możliwe, a skrzynie schowane były najczęściej pod biurkiem; jest oczywiste, że wygląd ich obudowy nie miał znaczenia. Postępująca dywersyfikacja rynku notebooków biznesowych sprawiła jednak, że większość z nas nie może już dłużej ignorować aspektów estetycznych kupowanego sprzętu. Bo czy jest ktoś, kto nie chciałby pracować na sprzęcie, który odpowiada mu nie tylko pod względem osiągów, ale też wizerunkowo i wizualnie?

Jedno jest pewne: zakup notebooka przez wzgląd na wygląd i kwestie związane z wykończeniem przestał być czymś dziwnym i niespotykanym; stał się naszą codziennością.