Zawsze powtarzam, że grunt, to znaleźć odpowiedni sprzęt do swoich potrzeb. A jeżeli są one jakieś takie zbyt mocno rozmemłane, niekonkretne i w ogóle, to może ktoś chciałby kupić laptopa do wszystkiego, takiego bez narzuconej z góry przez producenta roli? No, nie powiem, żeby to była łatwa sztuka. Tego typu modeli na rynku nie brakuje, chociaż moje doświadczenia skłaniają mnie ku refleksji, że producenci mimo wszystko mocniejszy akcent zaczęli stawiać na specjalizację sprzętu aniżeli na uniwersalność. Jednocześnie zaś muszą się prześcigać w swojej kreatywności i tworzyć konfiguracje w jakimś stopniu wyjątkowe, wyróżniające się na rynku. I takim właśnie laptopem wydaje mi się ThinkBook 14 G4+ od Lenovo, chociaż nie na pierwszy rzut oka. Żeby się o tym przekonać, trzeba się wgłębić w jego specyfikację.

Lenovo zaoferowało wszystkim niezdecydowanym laptopa z 14-calowym ekranem. Multum takich na rynku, co nie? Szkopuł w tym, że ktoś wpadł na pomysł żeby w ramach jednej konstrukcji wyposażyć laptopa w procesory Intela (wersja IAP) oraz AMD (wersja ARA). To jednak nie jest aż tak niespotykane i osobliwe, szczególnie w świecie laptopów biznesowych czy też z segmentu entry-biznes, a do takich należą ThinkBooki. Tym razem jednak producent m.in. uznanych na całym świecie ThinkPadów postanowił w tej jednej konstrukcji umieścić zarówno procesory niskonapięciowe, jaki i te o TDP 45 W, a na dokładkę jednostki lokujące się pomiędzy tymi dwoma, czyli intelowskie Core i5 oraz i7 z literką P na końcu oznaczenia – ta ostatnia opcja znalazła się w modelu testowym, który chwilę temu wylądował na moim biurku.

Chyba pierwszy raz w życiu spotkałem się z taką sytuacją i nie powiem, że w głowie nie zaczęły mi od razu huczeć pytania na temat kultury pracy laptopa i procesora w różnych konfiguracjach. Czy Lenovo stworzyło w tym laptopie układ chłodzenia, który sprawdzi się zarówno w konfiguracjach z procesorami o TDP 15 W, jak i 45 W? To chyba jedno z najważniejszych pytań, na jakie trzeba będzie chociażby spróbować odpowiedzieć przy okazji tej recenzji, a za przykład posłuży nam konfiguracja z Core i7 1260P ze zintegrowanym GPU Intel Iris Xe, 32 GB RAM-u oraz dyskiem PCIe 4 NVMe o pojemności 512 GB.

Jeszcze na wstępie uczulę na jeden fakt: otóż Lenovo powołało do życia ThinkBooka 14 G4 oraz testowanego ThinkBooka 14 G+. Niby różnica w nazwie minimalna, ale w istocie są to dwa różne laptopy. Zarówno pod kątem obudowy (G4+ posiada ekran 16:10, a G4 – 16:9), jak i samej konfiguracji i wyposażenia.

 

Specyfikacja techniczna

specyfikacja:Lenovo ThinkBook 14 G4+
wymiary i waga:312 x 224 x 16 mm
1,4 kg
przetestowany CPU:Intel Core i7 1260P
Alder Lake-P, 10 nm
12 rdzeni, 16 wątków
8 rdzeni E (1,5 - 3,4 GHz), 4 rdzenie P (2,1 - 4,7 GHz)
TDP - 28 W
cache - 18 MB
dostępne CPU:Intel Core i9 12900H
Intel Core i7 12700H
Intel Core i7 1260P
Intel Core i5 12500H
Intel Core i5 1240P
Intel Core i7 1255U
Intel Core i5 1236U
Intel Core i3 1215U
przetestowane GPU:Intel Iris Xe, 96 EU
dostępne GPU:Intel Iris Xe
Intel UHD
NVIDIA GeForce RTX 2050, 4 GB GDDR6, 50 W
dysk:512 GB, M.2, PCIe 4 NVMe
Samsung MZAL4512HBLU-00BL2 (Samsung PM9B1)
obsługiwane dyski:1x M.2 PCIe 4 NVMe
1x M.2 PCIe 3.0 NVMe
RAM:32 GB LPDDR5-4800
------------------
dual-channel
pamięć wlutowana
opcje: 8 i 16 GB
przetestowana matryca:14 cali, 2240 x 1400, 16:10
IPS, 60 Hz, matowy
LEN140WUXGA+
dostępne matryce:IPS, 1920 x 1200, 300 nitów
IPS, 2240 x 1400, 300 nitów, 100% sRGB
IPS, 2880 x 1800, 400 nitów , 100% sRGB
wybór portów:1x USB 2.0 (dla dongla)
2x USB 3.2 gen 1 (jedno Always On)
1x USB typu C 3.2 Gen 2 (Power Delivery 3.0, DisplayPort 1.4)
1x Thunderbolt 4
1x HDMI
1x RJ-45
1x jack combo
akumulator:62 Wh
opcje łącznościWLAN: Realtek RTL8852BE
LAN: Intel Ethernet Connection I219-V
Bluetooth 5.1
wyposażenie dodatkowe:podświetlana klawiatura odporna na zachlapanie
głośniki stereo z Dolby Atmos
kamerka 1080p z zasłoną i funkcją rozpoznawania twarzy
TPM 2.0
podwójny mikrofon
czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania
czytnik kart microSD
opcje gwarancji:1 rok lub 3 lata

Jakość wykonania i ergonomia obudowy

Konstrukcja ThinkBooka 14 G4+ w żaden sposób nie odstaje od tego, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie generacje ThinkBooków. 14-calowy reprezentant czwartej generacji tej rodziny (na rynku już zaczynają się pojawiać nowsze wersje G5) nie jest może najsmuklejszą ani najbardziej kompaktową „czternastką” na rynku, ale jakoś niespecjalnie czuję powody do narzekania. Nawet biorąc pod uwagę, że 18 mm grubości to wartość, jaką mogą pochwalić się smuklejsze stacje robocze albo laptopy gamingowe. Całość waży 1,4 kg, co jest wartością adekwatną w stosunku do tego, co notebook prezentuje pod kątem konstrukcji i wyposażenia.

Cała konstrukcja została wykonana z aluminium, które wykończono proszkowym malowaniem na jasnoszary kolor. Na tle konkurencji, która również lubi sięgać po podobny schemat wykończenia, ThinkBooki wyróżnia inny odcień dołu pokrywy z naniesionym nań wyraźnym logo rodziny, do której laptop przynależy. Jako miłośnikowi detali spodobało mi się umieszczenie nazwy serii także na wypustce ułatwiającej otwieranie laptopa. Estetycznie prezentują się również oszlifowane krawędzie niecek, jednej dla touchpada i drugiej, zdecydowanie mniejszej, dla przycisku zasilania. Z całością ładnie współgra też klawiatura w kolorze nieco ciemniejszej szarości niż obudowa. Stylistycznie jest więc bardzo spójnie, a przy tym uniwersalnie. Lenovo już od pierwszej generacji zadbało, aby ThinkBooki wyraźnie odróżniały się od ThinkPadów i słusznie, że konsekwentnie się tego założenia trzyma.

Samemu wykonaniu korpusu nie można nic zarzucić. Aluminiowa konstrukcja budzi zaufanie, wszystko jest równiutko docięte i precyzyjnie wykończone. Całość jest wolna od szpar oraz innych oznak kiepskiego spasowania obudowy. W tym segmencie należy tego wymagać. Pochwalić mogę także wytrzymałość konstrukcji na nacisk. Pulpit roboczy leciutko ugina się pod palcami wyłącznie pomiędzy touchpadem a klawiszem spacji, ale absolutnie nie ma się przy tym wrażenia, że za moment temu elementowi stanie się krzywda. Spodziewałem się za to nieco solidniejszej pokrywy. Co prawda nacisk na jej środek nie wywołuje artefaktów na ekranie, ale jak na aluminiowy panel, element ten wydaje mi się nieco zbyt podatny na próby wykrzywienia go.

Na sporą pochwałę zasługuje także szeroki zawias. Wszystkie powierzone mu zadania wykonuje celująco: pozwala na odchylenie ekranu do kąta niemal 180°, pewnie trzyma ekran w każdej nadanej mu pozycji, a przy tym pozwala na otwarcie laptopa jedną ręką.

ThinkBook 14 G4+ ma prawo się podobać pod kątem zróżnicowania i liczby dostępnych portów. Na wyposażeniu laptopa znalazły się dwa USB 3.2 Gen 1, USB-C z funkcją Power Delivery, służący do zasilania komputera, jest jeszcze dodatkowo Thunderbolt 4, a także HDMI oraz uniwersalny jack 3,5 mm dla słuchawek i mikrofonu. Niespodzianką dla niektórych może być obecność złącza RJ-45, a nietypowym dodatkiem jest dodatkowe USB 2.0 schowane pod dość sporą zaślepką. Po co to komu? To specjalne gniazdo dla wszelkiej maści „dongli” czy niewielkich pendrive’ów. Po pierwsze – nikomu tam nie przeszkadzają, po drugie – są odpowiednio zabezpieczone i jeżeli ktoś z laptopem często podróżuje, to nie będzie musiał za każdym razem pamiętać o wyciągnięciu nadajnika lub przenośnej pamięci ze specjalnie pomyślanego gniazda. To też mniejsza szansa na przypadkowe zgubienie tych niewielkich akcesoriów. Już w pierwszych ThinkBookach Lenovo taki patent zastosowało. Czy jest on niezbędny? Oczywiście, że nie. Ale przydatny – jak najbardziej.

 

Osprzęt i wyposażenie dodatkowe

Ekran

Lenovo przygotowało dla ThinkBooka 14 G4+ trzy wersje ekranu, przy czym wszystkie są matowymi panelami IPS, więc o szerokie kąty widzenia nie trzeba będzie się martwić. Różnią się natomiast parametrami – każdy może pochwalić się inną rozdzielczością: opcja numer jeden to panel o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli, wariant „środkowy”, będący na wyposażeniu egzemplarza recenzenckiego, to rozdzielczość 2240 x 1400 pikseli, a ostatni wariant może pochwalić się nie tylko jeszcze większą liczbą pikseli (2880 x 1800), ale też odświeżaniem o wartości 90 Hz. Przypomnę jeszcze, że mówimy o wyświetlaczach o proporcji 16:10. Nie ma za to żadnej opcji z ekranem dotykowym.

Przetestowany panel, oprócz atutu w postaci wysokiej rozdzielczości, ma cechować się jasnością na poziomie 300 nitów oraz pełnym odwzorowaniem palety barw sRGB. Jak się okazało po testach kolorymetrem, Lenovo nie rzuciło słów na wiatr. Ekran w istocie był w stanie pokryć całą paletę sRGB, a ogólna jasność została ustalona na dokładnie 299 nitów. Do plusów warto doliczyć 76% pokrycia gamutu DCI-P3, a także bardzo przyjemny kontrast i czerń, jak na panel IPS.

Niestety, nie wszystko jest idealnie. Przyczepić się można do jednolitości podświetlenia panelu. Dół wyraźnie wypada gorzej niż środkowa i górna strefa wyświetlacza, a środek i prawa strona krawędzi to już kilkanaście procent różnicy względem środka ekranu. Testy panelu przypadły też na jeden z pierwszych od dawna słonecznych dni i nietrudno mi było dojść do wniosku, że gdyby panel miał te 100 nitów więcej, to komfort pracy by się poprawił. To już jednak pewna wartość dodana, którą nota bene oferuje ekran o najwyższej rozdzielczości. 300 nitów zaś to takie przyzwoite minimum.

Parametry matrycy:

  • luminancja: 299 cd/m2
  • kontrast: 1800:1
  • czerń: 0,17 cd/m2
  • paleta sRGB: 100%
  • paleta DCI-P3: 76%
  • paleta AdobeRGB: 71%

 

Klawiatura i touchpad

Klawiatura z ThinkBooków to nie jest to samo, co klawiatura z ThinkPadów. Ta z testowanego laptopa bardziej spodoba się miłośnikom nieco twardszego kliku, wydaje mi się też mniej sprężysta niż z chociażby testowanego ostatnio ThinkPada Z16 Gen 1, którego wciąż mam w pamięci. Nie traktujcie tego jednak jako wady, gdyż zarówno głębokość, jak i odpowiedź klawisza na wciśnięcie jest w pełni satysfakcjonująca i sprzyja długotrwałej i wygodnej pracy z laptopem. Tym bardziej, że producent po raz kolejny zadbał o odpowiednią wielkość i kształt płytek klawiszy, a także przyjemne w dotyku tworzywo, z którego „kafelki” zostały wykonane. Nie zabrakło także białego, dwustopniowego podświetlenia oraz odporności na zachlapanie.

Duże gładziki w laptopach aspirujących do miana mobilnych, a do takich ThinkBooka 14 G4+ należy zaliczać, powinny być obowiązkowym ich wyposażeniem i cieszę się, że Lenovo o tym pamięta. Do szarej, gładziutkiej płytki nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Jest spora, świetnie reaguje na dotyk, a zintegrowane z nią przyciski mają przyjemny, dobrze wyczuwalny klik z nie gorzej odczuwalną odpowiedzią. Nic więcej do szczęścia nie potrzeba.

 

Głośniki

Na wyposażeniu laptopa znalazł się zestaw stereo, a głośniki schowano na przodzie bocznych krawędzi. Standardowo już, użytkownik otrzymuje także wsparcie programowe w postaci aplikacji Dolby Access, co pozwala na szybki wybór predefiniowanych ustawień, a także przygotowanie i zapisanie swoich własnych.

Jak się okazało, Dolby Access pozwala też odtwarzanemu dźwiękowi nabrać nieco pełni, chociaż ostatecznie nie wpływa jakoś specjalnie na jego barwę. Pod kątem przestrzeni mamy tu do czynienia głównie z tonami wysokimi, odpowiednio zbalansowanymi muszę zaznaczyć. W żadnym scenariuszu dźwięk nie chciał zmasakrować mi uszu zbyt mocno uwydatnionymi i w efekcie świdrującymi słuch częstotliwościami. Basowa otoczka tu niestety nie istnieje. To po prostu odpowiednio skrojone audio w laptopie, które nie rzuci nikogo na kolana, ale też nie sprawia przykrości.

 

Funkcje bezpieczeństwa

Lenovo w ThinkBookach oferuje najczęściej coś ponad niezbędne minimum w sprzęcie klasy entry-biznes, czyli czytnik linii papilarnych, w tym przypadku zintegrowany z przyciskiem zasilania. Do kompletu dochodzi kamerka z funkcją rozpoznawania twarzy, jednak przy zakupie laptopa trzeba zwrócić uwagę, czy wybrana konfiguracja taką opcję posiada, gdyż jest to dodatek opcjonalny. W każdym egzemplarzu ThinkBooka 14 G4+ znajduje się za to mechaniczna zasłona obiektywu.

Laptop dysponuje również układem TPM 2.0, pozwalającym na szyfrowanie danych zapisanych na dysku.

Szerzej funkcje bezpieczeństwa w notebookach omawiamy tutaj.

 

Łączność

Na wyposażeniu laptopa znalazł się standardowy zestaw pozwalający na dostęp do Sieci, czyli bezprzewodowa karta sieciowa, pozwalająca na wykorzystanie dobrodziejstw standardu Wi-Fi 6 (Realtek RTL8852BE), a także gigabitowa karta sieciowa LAN (Intel Ethernet Connection I219-V). Kwestię łączności bezprzewodowej uzupełnia jeszcze Bluetooth 5.1.

 

Testy wydajności

Nieuniknione staje się przejście do tej części recenzji, która mnie osobiście intryguje najbardziej – wydajności i kultury pracy znajdującego się na wyposażeniu tego modelu procesora Intel Core i7 1260P. To może dać jakiś punkt odniesienia, może i niewielki, ale zawsze, w temacie tego, czego można spodziewać się po konfiguracjach wyposażonych w jeszcze mocniejsze jednostki. Wydajniejsze, ale też cechujące się większym apetytem na energię i wymagające wydajniejszego chłodzenia. W egzemplarzu recenzenckim znajduje się ponadto 32 GB RAM-u oraz dysk o PCIe 4.0 NVMe o pojemności 512 GB.

Szczegóły na temat naszej autorskiej procedury testowej znajdziecie tutaj.

Procesor i wydajność ogólna

Intel Core i7 1260P to jednostka z generacji Alder Lake, a więc mamy tutaj do czynienia z podziałem rdzeni na Efficient Cores (E-Cores) oraz Performance Cores (P-Cores). W przypadku tego procesora, tych pierwszych, odpowiedzialnych za balans pomiędzy wydajnością a energooszczędnością, mamy osiem, z kolei jednostek odpowiedzialnych za maksymalizowanie wydajności są cztery, ale z racji tego, że rdzenie P korzystają z Hyper-Threadingu, to CPU może tam obliczać jednocześnie osiem wątków. W efekcie mamy układ 12-rdzeniowy i 16-wątkowy. Rdzenie P z racji swojej roli mogą pochwalić się także wyższym taktowaniem (2,1 – 4,7 GHz) niż rdzenie E (1,5 – 3,4 GHz). Specyfikację wieńczy 18 MB pamięci cache, a z najważniejszych w kontekście tej recenzji kwestii trzeba wiedzieć, że domyślne TDP chipu wynosi 28 W.

Testy Core i7 1260P rozpocząłem od testu stabilności i to, co zobaczyłem pozwoliło mi oswoić się z myślą, że wyniki z benchmarków raczej nie będą odzwierciedleniem pełnego potencjału  reprezentanta 12. generacji mobilnych chipów Intela. Co nie zmienia faktu, że procesor pracował stabilnie i nie dochodziło tutaj do throttlingu termicznego. W czasie godzinnego testu obciążenia bezpieczna temperatura chipu nie przekraczała 75°C, zaś taktowanie rdzeni E przez cały czas w okolicach 2,5 GHz. Na mniej pozwolono rdzeniom P, odpowiedzialnym za wydajność i te tylko na początku testu trzymały się na poziomie 2,9 GHz, jednak po godzinie częstotliwość spadła o kolejne 200 MHz. Intel umożliwia producentom samemu dostosować możliwość CPU od zastosowanej platformy i Lenovo lubi z tej sposobności korzystać. Po raz kolejny okazało się, że producent woli trzymać CPU w ryzach i stawia na kulturę pracy, a nie maksymalne wykorzystanie zainstalowanej jednostki, co może niepokoić w kontekście wariantów laptopa z wydajniejszymi układami Alder Lake-H.

Intel Core i7 1260Ptemperatura:taktowanie:
czas pracy – 15 min72° C Rdzenie E: 2,5 GHz
Rdzenie P: 2,9 GHz
czas pracy – 30 min75° CRdzenie E: 2,5 GHz
Rdzenie P: 2,8 GHz
czas pracy – 60 min75° CRdzenie E: 2,5 GHz
Rdzenie P: 2,7 GHz

Okazuje się, że ThinkBook 14 G4+ zrobił, co do niego należało, ale porównując chociażby pierwszy przebieg testu Cinebench R20 do pozostałych, widać, że CPU jedzie na szybko zaciąganym „hamulcu”, przez co nie ma szans, żeby zobaczyć wartości taktowania bliższe maksimum. Owszem, poradził sobie lepiej niż Core i5 1240P z Zenbooka 14 OLED od Asusa, ale ciężko śpiewać mu pieśni pochwalne z powodu pokonania niżej pozycjonowanej jednostki. Tym bardziej, że w niektórych testach różnice były niewielkie, a w innych to przedstawiciel Zenbooków prezentował się lepiej. Testowana jednostka bardzo dobrze radziła sobie natomiast w sytuacjach, gdzie do obliczeń wykorzystywany był pojedynczy rdzeń.

Porównując ze sobą testy sprawdzające ogólną wydajność komputera, takie jak chociażby PCMark 10, miejcie na uwadze, że Lenovo zainstalowało tu 32 GB pamięci LPDDR5-4800, co stanowi maksimum dla opisywanego modelu. Pamiętać też trzeba, że RAM jest tutaj wlutowany w płytę główną i nie można go w żaden sposób modyfikować.

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

 

Wydajność graficzna

ThinkBook 14 G4+ może także zaskakiwać swoją konfiguracją w przypadku wydajności graficznej. W większości konfiguracji spotkać można „integrę” Intel Iris Xe w wersji zależnej od łączonego z nią CPU. W przypadku modelu testowego jest to układ o 96 jednostkach wykonawczych i maksymalnym taktowaniu 1,4 GHz. Trzeba też mieć na uwadze, że ogólna wydajność iGPU zależna jest także od rodzaju i pojemności RAM-u w systemie. Tej na szczęście w tym modelu nie brakuje.

Jeżeli ktoś nie potrzebuje wydajnej karty graficznej, ponieważ nie gra w wymagające gry i nie pracuje z grafiką trójwymiarową, to opcja z „integrą” będzie dla niego w sam raz, szczególnie kiedy sparowana jest z wydajniejszy procesorem. W przypadku testowanego ThinkBooka, jej wydajność pozwala chociażby na komfortowe postrzelanie z czołgowej armaty na średnich detalach w rozdzielczości natywnej (1400p), a jeżeli ktoś wolałby obraz o większej liczbie wyświetlanych klatek animacji na sekundę, to obniżenie rozdzielczości do 1200p mu w tym pomoże. Ba, na upartego da się nawet grać na ustawieniach Ultra i rozdzielczości 1200p. Tylko, czy 37 kl./s to nie jest za mało dla zręcznościowej gry sieciowej. To pytanie retoryczne.

ThinkBook 14 G4+ może zostać także skonfigurowany z GeForcem RTX 2050 (4 GB GDDR6) w wersji o TGP 50 W. Jest to interesujące nie tylko ze względu na fakt obecności reprezentanta RTX-ów w tego typu sprzęcie, ale również ze względu na całkowitą moc GPU, co czyni go w teorii jednym z najwydajniejszych modeli RTX 2050 dostępnych w laptopach. Ten wariant jest jednak dostępny wyłącznie w parze z którymś z mocniejszych CPU: Alder Lake-P lub Alder Lake-H.

 

Chart by Visualizer

 

Chart by Visualizer

Szerzej układy graficzne w notebookach omawiamy tutaj.

 

Dysk

Dysk w egzemplarzu testowym to średniopółkowy Samsung PM9B1 o pojemności 512 GB pod postacią nośnika M.2, wspomagany interfejsem PCIe 4.0 oraz protokołem NVMe. Jego osiągi specjalnie nie zaskakują. Ani pozytywnie, ani negatywnie – ok. 3000 MB/s w przypadku odczytu sekwencyjnego oraz nieco ponad 2000 MB/s zapisu sekwencyjnego to wartości, których się spodziewałem.

Testowany ThinkBook pozwala na zainstalowanie dwóch dysków, co w przypadku współczesnych laptopów 14-calowych nie należy do zbyt częstego widoku. Drugie gniazdo M.2 działa jednak w oparciu o interfejs PCIe 3.0, więc prędkości operowania danymi będą niższe niż w przypadku głównego dysku. Tu jeszcze ważna informacja: Lenovo nie posiada fabrycznej konfiguracji z dwoma dyskami, więc jeżeli ktoś właśnie w taką celuje, to drugi nośnik musi zakupić i zainstalować na własną rękę.

Współczesne rozwiązania dyskowe w notebookach omawiamy tutaj.

 

Testy baterii

Również w przypadku baterii Lenovo pozwoliło użytkownikom na pewien wybór – chociaż jest on w zasadzie nieco pozorny i z konieczności. Pierwsza wersja baterii, o pojemności 47,5 Wh, występuje wyłącznie w zestawie z procesorem Core i5-U lub Core i7-U, a więc z układami niskonapięciowymi. Opcja numer dwa, czyli ta, która znalazła się w egzemplarzu testowym, posiada pojemniejsze ogniwa – 62 Wh. To pozwoliło notebookowi działać przez zaledwie nieco ponad 4 godziny przy symulacji pracy biurowej, co dla wielu osób może okazać się wartością niewystarczającą. W przypadku zadań mniej obciążających podzespoły, jak chociażby oglądanie filmu czy przeglądanie internetu, energii starczyło na ponad 10,5 godziny w pierwszym scenariuszu i ponad 15,5 godziny(!) w drugim i takie wyniki są akurat zdecydowanie godne pochwały.

Chart by Visualizer

 

Testy kultury pracy

Pod kątem kultury pracy ThinkBook 14 G4+ w testowanej konfiguracji wypada bardzo przyzwoicie. No ale właśnie – celowo podkreślam, że chodzi o ten konkretny wariant z Core i7 1260P i zintegrowanym GPU. Niestety, nie mam pojęcia, jak na tym polu wypadają zestawy z wydajniejszymi procesorami i niezależnym RTX-em 2050. Domyślać się natomiast mogę, że obudowa raczej będzie cieplejsza, a niewielkie wiatraki (testowany ThinkBook posiada dwa wentylatory) będą mieć dużo więcej roboty.

Model z mojego biurka nie miał tendencji do przesadnego nagrzewania się i nawet przy długotrwałej, intensywnej pracy CPU, temperatura na spodzie nie doszła do 45°C. Pulpit zaś zrobił się ciepławy wyłącznie na środku klawiatury i bliżej tylnej krawędzi. Podczas pracy o charakterze biurowym, obudowa laptopa była zaledwie letnia.

Zadania biurowe - pulpit
Zadania biurowe - spód
Pełne obciążenie - pulpit
Pełne obciążenie - spód

Dwa wiatraczki wykonywały swoją robotę w sposób należyty – ciepło było szybko usuwane poza obudowę poprzez otwory wentylacyjne zlokalizowane na tylnej krawędzi, a przy tym nie generowały przesadnie dużo hałasu. Przy codziennej pracy z pakietem biurowym ThinkBook tylko od czasu do czasu mruknął i gdyby nie to, że byłem skupiony na tym, żeby taką ewentualność wychwycić, to pewnie nie zwróciłbym na to żadnej uwagi. Przy intensywnej pracy wiatraki generowały już szum o natężeniu 47 dB. Na szczęście, ze względu na fakt, że szum był jednostajny i daleko mu było do świstów i gwizdów, dało się go całkiem szybko ignorować.

Chart by Visualizer

 

Podsumowanie

Kilka ThinkBooków przez te kilka lat zdążyłem przetestować, ale wydaje mi się, że bohater tej recenzji był jednym z ciekawszych egzemplarzy z tej serii. Lenovo przygotowało dla niego tyle konfiguracji, że 14-calowy G4+ może pełnić rolę zarówno mobilnego laptopa do mało wymagających zadań, jak i niewielkiego „kombajnu” do zadań wszelakich. Tylko, czy to na pewno dobry pomysł? Czy rzecz, która chyba najbardziej wyróżnia tego laptopa nie tylko na tle innych ThinkBooków, ale też propozycji rynkowych konkurentów, czyli ogromna liczba różnych konfiguracji, nie okaże się przypadkiem swoistym przekleństwem? Czy pomysł na aż tak uniwersalnego „ThinkBooka All-in-One” ma w ogóle sens?

Testowana konfiguracja wypada całkiem nieźle. Jednak wydajność zainstalowanego Core i7 1260P spokojnie mogłaby być nieco wyższa. Jest tu to lekkie poczucie niewykorzystanego potencjału przez zbyt zachowawcze podejście do kwestii kultury pracy. To z kolei rodzi pytania o to, jak potraktowano wydajność konfiguracji jeszcze mocniejszych: z Alder Lake-H oraz RTX-em 2050 na pokładzie. Czy w tym przypadku również zdecydowano się założyć dość spory „kaganiec termiczny”? W końcu ten sam układ chłodzenia będzie miał nieporównywalnie więcej roboty…

Przedstawiciel Lenovo może pochwalić się także zestawem całkiem sensownie dobranego wyposażenia, włącznie z funkcjami uwierzytelniającymi użytkownika, i przez to ciężko tego laptopa nie traktować, jako poważnego zawodnika klasy entry-biznes. Tym bardziej, kiedy weźmie się pod uwagę także wysokiej klasy wykonanie. Do tego dochodzi poprawna kultura pracy i jedyne, co pozostawia niedosyt, to czas działania na baterii w trakcie pracy biurowej.

Na koniec spróbuję odpowiedzieć na pytanie ze wstępu: czy ThinkBook 14 G4+ ma sens? Tak patrzę sobie na zestawienie całej familii ThinkBooków i dochodzę do wniosku, że chyba niespecjalnie. Ale czy to oznacza, że jest to laptop niepotrzebny albo dla nikogo? Absolutnie nie.

Podsumowanie:Lenovo ThinkBook 14 G4+
segment:uniwersalny laptop entry-biznes
optymalne zastosowanie:- szeroko rozumiana praca biurowa
- prosta obróbka grafiki
- praca w terenie i w podróży
- rozrywka (gry wideo o niskich wymaganiach sprzętowych, filmy, seriale)
mobilność:- wysoka
kultura pracy:- bardzo dobra
modem WWAN w opcji:- nie
opcje dokowania:- stacja dokująca USB-C lub Thunderbolt
ważne cechy:- mnóstwo dostępnych konfiguracji
- bogate wyposażenie dodatkowe
- wysokiej klasy ekran
- solidna konstrukcja z aluminium